Starsza kobieta była już na pasach, gdy wpadł na nią rozpędzony renault. Zmarła w szpitalu.
- To jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w Zamościu - zapewnia Tomasz Szewczuk, mieszkaniec stojącej obok kamienicy. - Z własnego okna widziałem już trzy groźne wypadki. Trzeba zrobić coś, by spowolnić ruch pojazdów. - Zmiana organizacji ruchu w tym rejonie jest niezbędna - apelował podczas ostatniej sesji w imieniu mieszkańców Jerzy Zacharow, były radny Zamościa. Według niego, znak informujący kierowców o przejściu dla pieszych stoi w złym miejscu. Przydałyby się też inne.
- Np. takie migające z napisem "zwolnij”, a w przyszłości sygnalizacja świetlna - przekonuje Zacharow, który był świadkiem czterech wypadków na tej zebrze. Twierdzi, że przyczyną jest nadmierna prędkość, z jaką w tym rejonie jeżdżą kierowcy.
- Jadąc z pobliskiego skrzyżowania, cisną nogą na gaz, bo nie spodziewają się następnego przejścia dla pieszych o zaledwie dwieście metrów dalej. Trzeba coś z tym zrobić. Tak być nie powinno - dowodzi były radny.
- Na własne oczy widziałam, jak na tych pasach potrącono mojego znajomego. Bardzo to przeżyłam - dodaje Elżbieta Pieniak, właścicielka pobliskiego sklepu obuwniczego. - Najgorzej jest w nocy. Nawet tiry pędzą na złamanie karku.
Tuż obok tego przejścia jest wyjazd z ul. Kilińskiego (to droga jednokierunkowa). Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się również przychodnia zdrowia, szpital oraz Hetman, jeden z największych domów towarowych w mieście. Ruch pojazdów i pieszych jest rzeczywiście w tym miejscu nasilony. Czy jest szansa, aby było bezpieczniej?
- Ostatni śmiertelny wypadek spowodował pijany kierowca i oznakowanie tego przejścia nie miało tutaj raczej nic do rzeczy - odpowiada Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu. - Znaki są tam pełne i wystarczająco czytelne. Jednak dokładnie przeanalizujemy sytuację i niewykluczone, że coś się tam niebawem zmieni. (jaś)