Powiatowy Urząd Pracy w Zamościu musi podwyższyć swój standard. Dlatego powinien podzielić się na miejski i powiatowy.
- Aby podwyższyć standardy trzeba stworzyć dwa urzędy dla Zamościa i powiatu - przekonywała podczas konferencji prasowej Iwonna Stopczyńska, wiceprezydent Zamościa. - Bo oczekiwania bezrobotnych z miasta i powiatu są różne. Ci ostatni stanowią zresztą aż 60 proc., a starostwo nie daje PUP tyle pieniędzy, ile powinno. Bezrobotni na tym podziale skorzystają.
Zamojski pośredniak nie wygląda najlepiej. Jego dyrektor, Jan Kozyra, od lat zabiega o modernizację lub przebudowę siedziby. Wnioskował także o nowy budynek. Bez skutku. W tegorocznym budżecie miasta pieniądze na to się nie znalazły. Mimo to, z pośredniakiem coś zrobić trzeba. Taki obowiązek nakłada bowiem na samorząd rozporządzenie ministra pracy, który domaga się podwyższenia standardów w pośredniakach. Zamojscy samorządowcy wymyślili, że wywiążą się z tego, dzieląc urząd pracy na miejski i powiatowy. Wniosek w tej sprawie trafił już do Rady Zatrudnienia PUP. Nie zyskał akceptacji. - Generalnie, nie jestem temu przeciwny, ale to skomplikowana operacja - mówi Jan Kozyra. - Już sam podział naszej bazy danych byłby trudny, nie mówiąc o kosztach całego przedsięwzięcia. Sprawę załatwiłyby remonty. Po ich przeprowadzeniu spełnialibyśmy wszystkie standardy. Bo w ministerialnym rozporządzeniu chodzi przede wszystkim o zapewnienie bezrobotnym poufności w kontaktach z pośrednikami.
Więcej problemów w realizacji miejskich pomysłów dostrzega zamojski starosta. - Nie mamy pieniędzy na tworzenie nowego, powiatowego urzędu - tłumaczy Henryk Matej. - Budynek, który zajmujemy, jest na to za ciasny, a o budowie nowego nie ma mowy. Staramy się w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim o zwrot budynku, w którym mieści się jego zamojska delegatura (działała tam kiedyś Rada Powiatu - red.). Jeśli to się uda, możemy zacząć myśleć o podziale. Ale, naszym zdaniem, PUP w obecnym kształcie działa właściwie.