Radni z Sitna (powiat zamojski) zgodzili się na przekazanie Szkoły Podstawowej w Sitnie stowarzyszeniu, którym kieruje wójt tej gminy
O Szkole Podstawowej w Sitnie w powiecie zamojskim jest ostatnio głośno ze względu na protesty zarówno rodziców, nauczycieli i oświatowej "Solidarności”. Protestujący chcą aby w dalszym ciągu placówkę prowadziła gmina. Innego zdania jest wójt. Wylicza, że do funkcjonowania szkoły gmina dokłada ok. 400 tys. zł rocznie. Stąd pomysł aby przejęło je Stowarzyszenie Rozwoju i Promocji Gminy Sitno i Okolic C.L w Kornelówce, które prowadzi już inne szkoły i przedszkola w gminie.
Na stronie internetowej stowarzyszenia do wczoraj była informacja, że prezesem jest Marian Bernat, od jesieni wójt gminy Sitno.
- 1 grudnia zrezygnowałem z tej funkcji - przekonuje Bernat. - Prezesem w stowarzyszeniu byłem od 2007 roku, czyli od czasu jego zarejestrowania. Zrezygnowałem, bo zostałem wybrany wójtem.
• Ale wcześniej był pan zastępcą wójta.
- Pracowałem na jedną piątą etatu i byłem całkowicie wyłączony z podpisywania jakichkolwiek umów - przekonuje wójt.
Sprawdziliśmy dane z KRS stowarzyszenia na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Tam w dalszym jako prezes figuruje Marian Bernat.
Nieścisłości w sprawach oświatowych w tej gminie jest więcej. Na początku lutego radni zgodzili się na założenie publicznego przedszkola samorządowego w Sitnie, gdzie zostały przeniesione dzieci z oddziału przedszkolnego działającego w tutejszej podstawówce.
- Nie ma prawa, które zabraniałoby otworzyć przedszkole w ciągu roku - przekonuje Bernat.
Dzięki temu liczba uczniów w podstawówce się zmniejszyła. Jest ich obecnie 66 co daje możliwość przekazania szkoły stowarzyszeniu. Sprawą zajmują się zarówno urzędnicy wojewody jak też kuratorium oświaty.
Tymczasem w minioną środę Rada Gminy zgodziła się na przekazanie stowarzyszeniu podstawówki.
- Jeśli w sprawie przekazania szkoły stowarzyszaniu kurator oświaty nie wyda pozytywnej opinii to ta uchwała będzie nieskuteczna - zaznacza Jolanta Misiak z Kuratorium Oświaty w Lublinie.
Kurator żadnej opinii jeszcze nie wydał. - Jesteśmy zasypywani kolejnymi protestami - dodaje Misiak.