Kilkanaścioro młodych ludzi, sześć busów wypełnionych po brzegi m.in. lekami, ale też artykułami dla niemowląt – taki konwój, po przejechaniu blisko 2 tysięcy kilometrów dotarł w sobotę wieczorem z miasta Lyon we Francji do Zamościa.
– Spiknęliśmy się na Facebooku, nawiązaliśmy kontakt, korespondowaliśmy. Wiedziałem, że zbierają dary dla Ukrainy i wożą je do Warszawy. Zaproponowałem, żeby z transportem dotarli do nas, bo w Zamościu pomoc też jest bardzo potrzebna. No i są – mówi Bartosz Sierpniowski, wolontariusz, jeden z bardzo wielu zaangażowanych w pomoc Ukrainie od początku wojny.
W sobotę wraz ze znajomymi brał udział w rozładunku tego, co do Zamościa przywiozła grupa Francuzów z Lyonu. Wszystko zostało złożone w magazynie Zamojskich Zakładów Zbożowych, gdzie wcześniej, poza darami od mieszkańców regionu trafiały też konwoje m.in. z Niemiec, Litwy, Włoch i Belgii.
– Mamy różne rzeczy, m.in. dużo leków, ale też artyklułów dla niemowląt i dzieci. Wiedzieliśmy, że właśnie to jest potrzebne – opowiada Francois Bompard, który z grupą swoich przyjaciółek i przyjaciół z organizacji pozarządowych dotarł do Zamościa.
U celu byli w sobotę w nocy. Mieli odpocząć w pokojach udostępnionych przy parafii, a w później ruszyć w drogę powrotną. Ale nie sami. – Zabieramy ze sobą 28 osób. Ukraińskich kobiet i dzieci. Tak się cieszę, że możemy im pomóc – podkreśla jedna z młodych Francuzek.
– Te osoby zamieszkają u francuskich rodzin w Lyon i okolicach. Będą mieć zapewniony dom, wyżywienie, pomożemy też w wypełnieniu wszelkich formalności, a jeśli będzie potrzeba, także znalezieniu jakiejś pracy – dodaje Francois. I zapewnia. – To nie jest nasza ostatnia taka misja w Zamościu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za tydzień wrócimy. Znowu przywieziemy dary i znowu zabierzemy ludzi do Francji.