Jeszcze pracują, jak pracowali. Najpewniej w kolejnym roku szkolnym etaty nauczycieli bibliotekarzy w zamojskich szkołach uda się utrzymać na dotychczasowym poziomie. – Ale później może być problem – mówią dyrektorzy.
Ta kwestia stanęła na ostatniej sesji przy okazji przedstawionej radnym Zamościa informacji „o założeniach do organizacji roku szkolnego 2022/2023”. Normy zatrudnienia bibliotekarzy w szkołach zależne od liczby uczniów zaciekawiły radnego Marka Kudelę. Przypomniał, że w obecnym roku na 300 uczniów przypadał jeden etat, a dodatkowe 0,5 na kolejnych 250 młodych ludzi. Teraz to ma być jeden bibliotekarz na 450 uczniów. Dopytywał z czego ta zmiana wynika.
Agnieszka Kowal, dyrektor wydziału oświaty, wyjaśniła, że limity były dotąd niższe, by po likwidacji gimnazjów nauczyciele bibliotekarze nie tracili pracy. – W rozmowach z dyrektorami, bo bazujemy na ich doświadczeniu, dowiedzieliśmy się, że nie ma potrzeby, by utrzymywać ten niższy wskaźnik – zapewniła.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak dobrze i czy przypadkiem wyższe limity nie pociągną za sobą konieczności likwidacji bibliotecznych etatów.
– Nas ten problem w ogóle nie dotyczy – zapewnia Maria Trześniowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Zamościu. Ta placówka ma ok. 550 uczniów, od września prawdopodobnie będzie o jeden oddział mniej, a bibliotece przypisano półtora etatu. Szkoła nie ma jednak centrum multimedialnego, w którym też mógłby być zatrudniony nauczyciel, więc książnica nadal może pracować, jak pracowała. Również w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 1, czyli tzw. Ekonomiku konieczności regukcji nie będzie. Bo choć to najliczniejsza placówka w mieście (ma ponad 1100 uczniów), to dla biblioteki zarezerwowano dwa etaty. To mniej, niż zakładano w dotychczasowych, ale też nowych, wyższych limitach. Dyrektor Sylwia Horoszkiewicz uważa, że więcej pracowników bibliotece nie trzeba.
Ale problem widzą w liceach.
– Może jeszcze nie w najbliższym roku szkolnym, ale już w kolejnym, gdy zderzymy się z efektami niżu demograficznego, na pewno. A żadna z naszych pań bibliotekarek nie jest jeszcze w wieku emerytalnym – mówi Iwona Dusznik-Ilczuk, wicedyrektor III LO im. Cypriana Kamila Norwida w Zamościu, w którym uczy się ok. 900 osób. I dodaje, że tak naprawdę w bibliotece szkolnej przydałby się jeszcze ktoś do pomocy, a nie redukowanie zatrudnienia.
Tego samego zdania jest Bożena Krupa, dyrektor I LO im. Jana Zamoyskiego, szkoły zbliżonej liczebnie.
– Bo dzisiejsza biblioteka to nie jest tylko miejsce wypożyczania książek, ale też organizacji wielu innych wydarzeń, m.in. kulturalnych czy konkursów, które trzeba przygotować i przeprowadzić. Do obowiązków nauczycieli bibliotekarzy należy też prowadzenie czytelni, dokonywanie zakupów książek, są również nieocenieni np. podczas różnego rodzaju wyjść z młodzieżą. Nie wyobrażam sobie, aby za to wszystko miała kiedyś odpowiadać jedna osoba albo by wystarczyło zatrudnienie na poziomie półtora etatu – przekonuje dyrektor „starego” ogólniaka.
Najpewniej jednak niebawem będzie musiała zmierzyć się z problemem wynikającym z nowych limitów ustalonych przez władze miasta.