Kolejny szpital w regionie był o krok od zamknięcia oddziału pediatrycznego. Ostatecznie w Kraśniku znaleziono lekarzy do pracy, ale sytuacja wciąż jest trudna. A od kilku dni małych pacjentów nie leczą już szpitale w Zamościu i Międzyrzecu Podlaskim. Powód? Brak pracowników.
– Wysłałem już nawet wniosek do wojewody lubelskiego w sprawie zamknięcia pediatrii. Z siedmiu pracujących na tym oddziale lekarzy nagle zostało mi dwóch. Powodem były między innymi zwolnienia lekarskie i urlopy macierzyńskie. Nie bylibyśmy w stanie zorganizować pracy oddziału przy takiej obsadzie – tłumaczy Michał Jedliński, dyrektor szpitala w Kraśniku. – Na szczęście lekarze z neonatologii zgodzili się wziąć więcej dyżurów i dzięki temu uniknęliśmy zamknięcia oddziału – dodaje dyrektor. Wyjaśnia, że nie jest to jednak rozwiązanie na stałe.
– Na szczęście jedna lekarka kończy już szkolenie specjalizacyjne i będę mógł ją zatrudnić. Z kolei lekarka, która jest w wieku emerytalnym, zostanie zatrudniona zaraz po przejściu na emeryturę. Z czterema specjalistami oddział będzie mógł dalej działać – mówi Jedliński.
Zamojski Szpital Niepubliczny, w którym działał jedyny w Zamościu i powiecie zamojskim oddział pediatrii, do końca września nie przyjmuje małych pacjentów. – Niestety nic się nie zmieniło i oddział został zawieszony – potwierdził w piątek wcześniejsze zapowiedzi Mariusz Paszko, prezes zamojskiego szpitala, gdzie również brakuje lekarzy. Podobnie jak w Międzyrzecu Podlaskim, gdzie pediatria jest zawieszona do końca sierpnia.
– Głównym powodem tej sytuacji jest brak lekarzy pediatrów, którzy chcieliby pracować w szpitalach. Wolą przychodnie czy prywatne placówki, gdzie nie ma takiego obciążenia i odpowiedzialności jak w szpitalu i nie muszą pracować w systemie dyżurowym – mówi prof. Elżbieta Pac-Kożuchowska, konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii. Dodaje: – Młodzi medycy też niezbyt chętnie wybierają pediatrię na dziedzinę, w której chcą się szkolić. W województwie lubelskim jest kilkadziesiąt nieobsadzonych miejsc rezydenckich.
Z kolei ci, którzy są w trakcie takiego szkolenia na właśnie zamkniętym oddziale lub planowanym do zamknięcia mają problem ze znalezieniem zastępczego miejsca.
– Jestem bardzo zaniepokojona zamykaniem kolejnych oddziałów pediatrycznych, co znacznie ogranicza dostęp do takiej opieki w miejscu zamieszkania. Nie wyobrażam sobie, żeby np. takie miasto jak Zamość nie miało pediatrii, a tak się właśnie stało. Mam jednak nadzieję, że tymczasowo – zaznacza prof. Pac-Kożuchowska. Zwraca uwagę, że rodzice lub opiekunowie chorych dzieci muszą szukać pomocy w szpitalach oddalonych o nawet kilkadziesiąt kilometrów.
– Obserwujemy, że coraz bardziej obciążony jest SOR Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. To miejsce, w którym powinno udzielać się pomocy tylko w stanach zagrożenia życia, a staje się izbą przyjęć, gdzie trafiają pacjenci z całego regionu np. z infekcjami, bo nie mogą zgłosić się do szpitala w swoim mieście – zauważa konsultant wojewódzka. – W tym szpitalu leczymy naprawdę ciężkie przypadki kliniczne, mamy dzieci z chorobami przewlekłymi, z obniżoną odpornością, więc położenie na tym samym oddziale pacjenta z infekcją może być bardzo dużym zagrożeniem.
Problem z pediatrią nie dotyczy tylko województwa lubelskiego, ale też innych regionów. – Jeśli okaże się, że oddziały, które miały być zamknięte tymczasowo nadal będą miały problem, będziemy potrzebować rozwiązań na poziomie ministerialnym, bo dzieci nie mogą zostać bez opieki – podkreśla prof. Pac-Kożuchowska.