Zabiegi przerywania ciąży z powodu ciężkich wad płodu są niezwykle rzadkie w naszym województwie. W 2019 roku było ich zaledwie osiem. Ale lekarze mówią, że statystyki nie uwzględniają tzw. turystyki aborcyjnej.
Dotychczas, zgodnie z tzw. kompromisem aborcyjnym (obowiązującym od 1993 roku), legalne przerwanie ciąży było możliwe tylko w trzech przypadkach. Jednym z nich były ciężkie i nieodwracalne wady płodu. W październiku ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że jest to niezgodne z konstytucją. Kilka dni temu kontrowersyjny, pod względem zarówno medycznym, jak i prawnym, wyrok doczekał się publikacji.
– To absurd, że lekarz, który powinien kierować się tylko względami medycznymi, musi zastanawiać się, czy fakt, że rzetelnie wykonuje swoją pracę, może mieć konsekwencje prawne. To nieuzasadnione obarczanie lekarzy odpowiedzialnością. W Polsce ważniejsze są jednak względy polityczne niż medyczne – ocenia dr n. med. Grzegorz Pietras, ginekolog, który zajmuje się m.in. diagnostyką prenatalną i wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej.
Z danych resortu zdrowia wynika, że w 2019 roku (danych za 2020 jeszcze nie ma) w całym kraju wykonano 1110 legalnych zabiegów przerwania ciąży. Większość z nich – 1074 – w przypadkach, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. W województwie lubelskim oficjalnie takich zabiegów wykonano zaledwie 8.
Na zabiegi jadą w Polskę
– Statystyki te są bardzo niedoszacowane. Nie widać w nich sytuacji, kiedy pacjentki, po odmowach wykonania legalnej terminacji (tak fachowo się nazywa zabieg przerywania ciąży – red.), muszą jechać do innego województwa. Dotyczy to przede wszystkim pacjentek z województwa podkarpackiego, lubelskiego, świętokrzyskiego. W oficjalnych statystykach nie widać też zabiegów, które wykonywane są za granicą – zauważa Krystyna Kacpura, dyrektorka Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Wiceprezes LIL zwraca uwagę, że aborcja z powodu ciężkich nieodwracalnych wad płodu nie była decyzją jednego lekarza. – Konieczne były dwie niezależne opinie lekarskie, ale żaden z tych lekarzy nie mógł wykonać zabiegu – zaznacza dr Pietras. – Trudno na razie powiedzieć, jak będą zachowywać się lekarze, jakie będzie stanowisko szefa konkretnego oddziału czy szpitala. Cały czas obowiązuje jednak przesłanka umożliwiająca wykonanie terminacji z powodu zagrożenia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pacjentki. Dotyczyło to ok. 3 proc. zabiegów – podkreśla lekarz.
Co zrobią lekarze?
– Lekarze mają duże obawy. Szpitale nie dają im jednoznacznych instrukcji. Przez to wielu z nich może zachować się asekuracyjnie, dla własnego bezpieczeństwa. To, co na pewno mogą zrobić, to sprawdzić, czy ciąża z wadą płodu nie zagraża życiu pacjentki oraz jej zdrowiu psychicznemu i fizycznemu. Wówczas można skorzystać z pierwszej, nadal obowiązującej przesłanki aborcyjnej – podkreśla Krystyna Kacpura.
Z oficjalnych danych resortu zdrowia wynika, że najwięcej rozpoznań przy zabiegach aborcji w 2019 roku dotyczyło Zespołu Downa (bez wad somatycznych – 271 przypadków) oraz wad mnogich (200 przypadków).