Oranżeria, tak jak pozostałe szklarnie, się rozrośnie, bo roślinom – a jest ich tu ponad 2,2 tys. – jest za ciasno i trudno wyeksponować całe ich piękno. A warto, bo niektóre okazy trafiły tu jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku.
Dr Grażyna Szymczak, dyrektor Ogrodu Botanicznego UMCS w Lublinie, pokazuje, dokąd, po przebudowie, będą sięgały nowe szklarnie. – Ta droga zniknie, niestety trzeba będzie wyciąć też dużych rozmiarów tuje, ale coś za coś – przyznaje dyrektor.
To „coś za coś” to kwestia dalszego być albo nie być wielu roślin zgromadzonych w przestarzałych szklarniach, których dalsze remontowanie i łatanie nie ma sensu.
Niektóre rośliny z „dżungli”, jak określa się tutaj oranżerię, sięgają pod sam dach, czyli 6 metrów w górę. Inne są stłoczone, chodniki są wąskie, więc i pracownicy, i zwiedzający, i turyści nie mają łatwych warunków do podziwiania tego bogactwa roślin zgromadzonych przez kilkadziesiąt lat na 1200 metrach powierzchni.
Smocze drzewo
Gdy idziemy wąskimi chodnikami w "dżungli", pytam o najcenniejsze obiekty.
– To między innymi sagowce – mówi pani dyrektor. – Stangeria eriopus, która w 1973 roku jako kilkuletnia roślina trafiła do nas z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Teraz jest biedna, wciśnięta, a powinna być rozłożona, wyeksponowana. Przed przeprowadzką wykopiemy ją z bryłą. Podobnie jest z draceną smoczą (inaczej smocze drzewo – red.). To duża roślina, będziemy próbowali ją wykopać. Czy przetrwa? Nie wiemy, ale da się z niej zrobić sadzonki. Tak jak i z bananowców, które są rośliną kłączową. I tak co roku je przycinamy, więc po przeprowadzce powinny odbić. Z trzciną cukrową też sobie poradzimy.
Przeniesiony będzie także m.in. wielki kakaowiec, który w tym roku pięknie zaowocował, a także sukulenty, które zajmują oddzielną, sąsiednią szklarnię, tzw. pustynię, i też czekają na lepsze warunki do egzystencji.
Jest wreszcie trzecia służąca głównie reprodukcji roślin a na potrzeby kolekcji terenowych. W niej pracownicy Ogrodu Botanicznego przygotowują rozsady, które wiosną i jesienią trafią na rabaty i kwietniki.
– To miejsce służy całemu Ogrodowi, także do rozmnażania i przechowywania roślin będących pod ochroną czy wręcz zagrożonych wyginięciem – dodaje dr Szymczak.
Nowych roślin nie trzeba kupować. Wystarczy, że odpowiednie warunki dostaną te, które już tu są.
To nie monokultura z ogórkami
To będzie jedna z największych inwestycji w dziejach Ogrodu Botanicznego UMCS. Zespół szklarni przy ul. Sławinkowskiej ma przejść nie tyle generalny remont, co ma być postawiony od nowa.
Bo obecny powstał latach 60. i do celów zarówno badawczych, jak i edukacyjnych czy typowo poznawczych coraz mniej się nadaje.
Rośliny cisną się między wąskimi alejkami, tak samo jak studenci UMCS podczas zajęć czy turyści odwiedzający oranżerię i „pustynię”. Nowy obiekt ma być na miarę XXI wieku i możliwości, jaki daje współczesna technika.
– Zasięgniemy języka, jak przenosiny robiły inne ogrody. Chcemy zrobić to w taki sposób, by zmieścić się w ciągu jednego sezonu wegetacyjnego i do zimy skończyć – zaznacza dyr. Szymczak.
Szklarnie będą modułowe i sterowane komputerowo, wyposażone w instalacje do cieniowania, kurtyny izolujące przed nadmiernym nasłonecznieniem i utratą ciepła, sterowanie nawodnieniem, zamgławianiem. Jednak każda roślina potrzebuje indywidualnych warunków, w tym nawadniania.
– Z automatu nie wszystko da się zrobić – przekonuje dyrektor. – To nie są pomidory czy ogórki, gerbery, róże lub tulipany. To jest kolekcja ponad 2000 gatunków i odmian roślin pochodzących z całego świata i chcemy zapewnić im jak najlepsze warunki.
UMCS wystąpił już do Ratusza o pozwolenie na budowę. Nowe szklarnie mają urosnąć o 600 mkw. i zajmować docelowo prawie 1850 mkw. Przesuną się w kierunku Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej, a od frontu, tam gdzie teraz jest wejście dla zwiedzających oranżerię, powstanie budynek ekspozycyjno-badawczy, w tym do obsługi ruchu turystycznego.
– Chcemy, by służył cały rok studentom, uczniom, pracownikom naukowym, zwiedzającym – dodaje dyr. Szymczak. – Będzie w nim sala na wykłady, zajęcia i warsztaty, a także laboratorium, by ktoś, kto pisze np. pracę magisterską czy doktorską, mógł pracować w spokoju na naszym materiale. Chcemy je wyposażyć w pomoce dydaktyczne, np. w mikroskopy dla dzieci i młodzieży, żeby mogły obserwować pobrany ze szklarni lub terenu Ogrodu materiał roślinny.
W 2025. Jak się uda
Plany już są, ale wciąż otwarte pozostaje pytanie – za co?
Ostrożne szacunki mówią, że inwestycja może pochłonąć nawet kilkanaście milionów złotych. Dlatego dyrektor Ogrodu liczy na uruchomienie pieniędzy z regionalnego Programu Operacyjnego dla naszego województwa. Gdyby wszystko się udało, to nowe szklarnie mogłyby przyjąć zwiedzających w 2025 roku. W 60. rocznicę powstania Ogrodu Botanicznego.
Przez ponad 50 lat w szklarniach Ogrodu Botanicznego zgromadzono wiele cennych i wyjątkowo rzadkich okazów. Zasługują na to, by wyeksponować je w bardziej komfortowych warunkach.
Królestwo niezwykłych roślin
Szklarnie przy ul. Sławinkowskiej zostały wybudowane w latach 60. XX w. jako typowe szklarnie produkcyjne. Z czasem dwie z nich zostały zaadaptowane do gromadzenia flory tropikalnej i subtropikalnej na potrzeby nauki, dydaktyki i edukacji. Na powierzchni 700 m2 uprawianych jest obecnie około 2000 taksonów pochodzących z rożnych rejonów świata. Wśród nich znaczna grupa to gatunki objęte Konwencją o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES), łącznie to ponad 550 taksonów. Około 500 taksonów uprawianych w szklarniach ujętych jest również na czerwonej liście gatunków zagrożonych wyginięciem Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN).
(źródło: UMCS)