Nie chcemy przecież, żeby polski chleb zastąpił ten syf spoza Unii Europejskiej, który wjeżdża do Polski w niekontrolowany sposób – mówią rolnicy, którzy we wtorek przed Zielonym Ładem ostrzegali mieszkańców Białej Podlaskiej.
Do tej pory rolnicze protesty miały bardziej radykalne formy, m.in. w postaci blokad na ulicach. We wtorek (4 czerwca), rolnicy z powiatu bialskiego wyszli co prawda na ulice, ale z ulotkami.
Zielony Ład to nie tylko, jak czytamy, wzrost cen żywności, ale też energii czy obowiązek ocieplenia domów.
– Nasi koledzy protestują dzisiaj w Brukseli, a my solidaryzujemy się z nimi tutaj, na placu Wolności – podkreśla Piotr Kisiel, rolnik spod Białej Podlaskiej.
Na brukselskie ulice wyjechali rolnicy z całej Europy, którzy domagają się zmian w unijnej dyrektywie.
– Nie chcemy przecież, żeby polski chleb zastąpił ten syf spoza Unii Europejskiej, który wjeżdża do Polski w niekontrolowany sposób. Tymczasem Zielony Ład może nam zablokować normalną uprawę pól. Już teraz musimy spełniać szereg wymogów, by produkować jakościowe produkty. Nie możemy konkurować z krajami, które nie muszą tego przestrzegać – denerwuje się Kisiel, który wraz z innymi rolnikami z powiatu bialskiego zakłada stowarzyszenie. – Finalizujemy formalności. Wszystko po to, by działać oficjalnie i pełną parą.
Na wsi zbliża się gorący okres żniw, ale z tym też może być problem.
– To mogą być najgorsze plony od lat przez suszę. Poza tym ceny na skupach są niskie, a ze zbytem też nie jest łatwo, bo rynek zalał towar z Ukrainy, który zalega w magazynach i firmy nie są skore by kupować zboże od polskich rolników – martwi się organizator wtorkowej akcji informacyjnej.
Te zagrożenia dostrzega też Piotr Bursztyński z Rakowisk: – Mam 60 hektarów produkcji roślinnej. W maju praktycznie w ogóle u nas nie padało – przyznaje. Liczy, że mocniejszy deszcz spadnie w tym tygodniu. – To może uratuje mi ziemniaki. Najbardziej pogoda dotknęła producentów zbóż jarych, bo nawet kłosów nie widać, a jak jakiś jest, to mały i uschnięty.
Do 5 czerwca rolnicy mogą składać wnioski do dopłaty. Chodzi o producentów pszenicy, żyta, jęczmienia, pszenżyta lub mie-szanek, którzy swoje zbiory sprzedali od 1 stycznia do końca maja tego roku.
– Sprzedałem 30 ton jęczmienia na sylwestra, 31 grudnia. Moja faktura idzie do kosza. Pytałem i niestety nie dostanę dopłaty. A jak podliczyłem to mam o 60 tys. zł mniej w portfelu – rozkłada ręce Jan Kondraciuk z Cicibora Dużego. Tymczasem dopłata może sięgać nawet 1620 zł od hektara za pszenicę.
Zdaniem rolników, konsumenci muszą przejrzeć na oczy: – Dzisiaj problemy dotykają nas, a jutro innych branż, bo skoro mam straty, to nie pojadę na wczasy i nie zasilę budżetu jakiegoś hotelu – opisuje Kondraciuk.
Z podobnym apelem występuje też Kisiel. – Ta sprawa sama się nie rozwiąże. Warto, aby ludzie wstali z kanapy i stanęli za nami, oczywiście jeśli chcą kupować jedzenie w normalnych cenach i jeść zdrowe produkty.
Zielony Ład będzie z pewnością przedmiotem prac nowego składu Komisji Europejskiej. Wybory w krajach członkowskich odbywają się w czerwcu. Unijny politycy niedawno zmienili część pierwotnych zapisów zielonego pakietu, m.in. tych dotyczących ugorowania, zmianowania czy ogólnie większej biurokracji. Ale warto przypomnieć, że to nie tylko nowe regulacje, ale także ogromne fundusze unijne przeznaczone na zieloną transformację. Polska ma otrzymać około 150 miliardów euro.