Studia inżynierskie zakończyłam pracą na temat tworzenia ogrodów naturalistycznych z uwzględnieniem symboliki roślin stosowanych przez św. Hildegardę z Bingen. Na studiach magisterskich zajęłam się zmiennością chemiczną wrotyczu pospolitego – Rozmowa z Magdaleną Kniaziewicz, zielarzem fitoterapeutą z sklepu „Elixir”, absolwentką Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
• Korzenie rodzinne?
– Pochodzę z Wohynia pod Radzyniem Podlaskim. Ze strony mamy są to okolice Wisznic.
• Edukacja?
– Szkoła podstawowa w Wohyniu, Liceum Ogólnokształcące im. Jana Pawła II w Radzyniu Podlaskim. Co dalej? Trochę lubiłam malować, myślałam o architekturze, ciągnęło mnie w stronę ogrodnictwa. Na dniach otwartych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie dowiedziałam się nowym, otwieranym w październiku kierunku „Zielarstwo i terapie roślinne”. Była mowa o możliwości zakładania ogrodów ziołowych przy szpitalach, pracy w laboratorium, nauce sporządzania mieszanek ziołowych i wspomaganiu medycyny akademickiej. Bardzo mnie to zaintrygowało.
• Warto było wybrać taki kierunek?
– Tak. To były trzy lata inżynierki, następnie podyplomowe magisterskie. Studia inżynierskie zakończyłam pracą na temat tworzenia ogrodów naturalistycznych z uwzględnieniem symboliki roślin stosowanych przez św. Hildegardę z Bingen. Chciałam to nawet wcielić w życie, planując na zdegradowanych terenach po wysypisku śmieci w Wohyniu. Na studiach magisterskich zajęłam się zmiennością chemiczną wrotyczu pospolitego. Równolegle ukończyłam drugi kierunek: hortiterapię, mówiąc po polsku: ogrodolecznictwo.
• Co dalej?
– Przez kilka miesięcy pracowałam jako technolog przy produkcji ekstraktów roślinnych w Klęce. Ale więcej siedziałam przy komputerze, niż przy ziołach. Na studiach marzyłam o swoim sklepie zielarskim, połączonym z pracownią i poradnią. A nawet o własnej fabryce. Skończyło się na firmie mojego ojca, ja jestem kierownikiem Ziołolecznictwo Elixir w Lublinie.
• W Lublinie jest kilkanaście sklepów zielarskich, było miejsce na kolejny?
– Oprócz sklepu udzielamy konsultacji zielarskich, sporządzamy i odtwarzamy receptury, wykonujemy herbatki ziołowe, ale także podpowiadamy, jak założyć przydomowy zielnik, uczymy jak suszyć zioła i jak samemu sporządzać mieszanki według opracowanych przeze mnie receptur. Chcę być blisko ziół i blisko ludzi, rozmawiać z nimi.
• Działa pani niecały rok, ma pani znakomite recenzje w mediach społecznościowych.
– To cieszy. Na rynku są mieszanki ziołowe na różne dolegliwości oparte na rozmaitych recepturach: ojca Klimuszki, Marii Treben czy nawet św. Hildegardy. Ja opieram się głównie na najnowszych badaniach składu poszczególnych roślin, na ziołach, których działanie jest tradycyjne oraz potwierdzone w laboratoriach uniwersyteckich.
• A św. Hildegarda?
– Bardzo mnie zainteresowała jaj postać. Zaczęłam jeździć na konferencje naukowe, poświęcone Hildegardzie. Dziś mówi się o medycynie św. Hildegardy z jednej strony, z drugiej: nawet tłumacze mają problem z rozgryzieniem języka staroniemieckiego, którym święta się posługiwała. Porównywałam jej tezy ze współczesną medycyną i jest wiele cech wspólnych, natomiast wiele roślin, minerałów czy surowców zwierzęcych, o których pisze Hildegarda, nie zostało przebadanych przez współczesną naukę lub jest to po prostu mało realne, aby sprawdzić jak działa przykładowo ametyst.
• Orkisz jest dobry na wszystko, owoce i warzywa są źródłem cennych składników odżywczych, przyprawy i zioła są cennymi lekami, post oczyszcza organizm. Te tezy św. Hildegardy są aktualne do dzisiaj?
– Jak najbardziej. W ciągu roku przez mój sklep przewinęło się dużo ludzi. Młodych i starych. Ludzie potrzebują wszystkiego, ale chyba najbardziej miłości. Dlatego w każdej z mieszanek, którą przygotowuję, zamykam kawałek swojego serca. Każdy sezon przynosi ze sobą inne zapotrzebowanie ludzi. Jesienią numerem jeden jest zachowanie odporności. Odporność to jest witalność i energia życiowa. Można się domyślać, że w dzisiejszych czasach pełnych stresu i różnych zawirowań odporność spada, a rośliny są bardzo przydatne.
Działają wolno, zwykle są pozbawione ubocznych działań, są też w większości łatwo dostępne. Na topie są mieszanki uspokajające. Nic dziwnego, bo nikt nie jest robotem, nikt nie jest maszyną, czasami nasz układ nerwowy nie wyrabia. Ludzi przychodzą po zioła, ale często są spragnieni rozmowy. Wracają i mówią: „Pani uratowała mój czas”, „zmieniłem spojrzenie na pewną sprawę”.
• Czego dziś potrzebują ludzie?
– Zwolnienia tempa życia. Cierpliwości, którą stracili i chcą jej się nauczyć od nowa. Cierpliwość jest cnotą, wymaga pracy nad sobą, a jesień jest dobrym czasem na taką pracę. Na czas dla siebie. Zioła potrzebują czasu, my potrzebujemy czasu, dlatego trzeba mądrze zwolnić, ćwiczyć uważność. Uczyć się spojrzenia na siebie jako części Natury.
• Jeden z amerykańskich lekarzy, który przez lata wszczepiał ludziom bajpasy, powiedział, że człowiek potrzebuje zupełnie innych bajpasów. Od siebie do swojego serca, od swojego serca do serca drugiego człowieka i od swojego serca do Boga?
– Tak, tak, tak. Myślę, że głęboka wiara determinuje wiele rzeczy w człowieku, jeśli człowiek wierzy, ma bardziej poukładane cele w życiu. To jest bardzo ważne.
• W życiu ważne są także zasady. Jakiej pani się trzyma?
– Żeby żyć w zgodzie ze sobą.
• Co w życiu jest ważne: miłość, zdrowie, rodzina, pieniądze, kariera, wiara, wszystko po trochu?
– Każdy ma inne priorytety. Myślę, że w życiu ważny jest balans i harmonia.
• Mówiła pani, że miłość jest składnikiem pani mieszanek ziołowych. A czym jest miłość?
– Miłość przerasta definicje. Miłość to jest promień słońca, zielony liść. Trudno to ubrać w słowa. Kiedy opracowuje dla kogoś mieszankę, bardzo staram się, by jej składniki były ze sobą zgrane i przemyślane. Wykonując taką herbatę ziołową, staram się, by była ona wykonana z głębi mojego serca, żeby miała moc i żeby działała.
Zielarstwo i fitprodukty
Uprawa roślin zielarskich należy do najmłodszych gałęzi produkcji rolniczej, chociaż ich użytkowanie sięga najdawniejszych czasów. Zainteresowanie ziołami, czy roślinami leczniczymi nieustannie wzrasta, a wykorzystywane są one w lecznictwie, dietetyce, czy kosmetyce. Kształcenie na kierunku Zielarstwo i fitoprodukty na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie stanowi przygotowanie do produkcji zielarskiej, a zatem uprawy, zbioru, suszenia oraz przechowywania, standaryzacji i oceny jakości surowców zielarskich. Poruszane na zajęciach zagadnienia dotyczą projektowania, urządzania, organizowania i zarządzania gospodarstwem zielarskim, zarówno produkcyjnym, jak i terapeutycznym, a także podejmowania decyzji i rozwiązań prozdrowotnych i proekologicznych, nakierowanych na zachowanie środowiska przyrodniczego i zrównoważony rozwój