Rezerwy Motoru Lublin w rundzie jesiennej nie straciły nawet punktu, więc ich awans do IV ligi wydaje się być przesądzony
Kiedy w 2019 r. rezerwy Motoru Lublin wznawiały swoją działalność, wiele osób przypuszczało, że szybko pojawią się na poziomie IV ligi. Wiadomo jednak było, że najpierw czeka je wspinaczka po kolejnych szczeblach rozgrywkowych. Zaczęły rok temu od rywalizacji w grupie II lubelskiej A klasy. Oczywiście podopieczni Wojciecha Stefańskiego wygrali te zmagania bardzo pewnie – zdobyli komplet punktów, a ich bilans bramkowy z 14 spotkań wynosił 118-5. W „okręgówce” młodzi piłkarze Motoru również na razie nie znaleźli pogromcy. Komplet 15 triumfów oraz 91 zdobytych goli i zaledwie 16 straconych pokazuje jak mocno ten zespół odstaje od reszty stawki. Lublinianie w tym sezonie już 3 razy zaaplikowali rywalom dwucyfrową liczbę bramek. Najboleśniej mecz z nimi pamiętają zawodnicy Mazowsza Stężyca, którzy na stadionie przy Al. Zygmuntowskich stracili aż 14 bramek. Warto podkreślić, że tak imponujące wyniki piłkarzy rezerw Motoru zostały odniesione przy stosunkowo niewielkim udziale piłkarzy z pierwszej drużyny. Ci zasilili „dwójkę” tylko w kilku spotkaniach, a nawet wtedy nie stanowili większości zespołu. Można być pewnym, że tacy piłkarze jak Kacper Śledz czy Jakub Knap w przyszłości będą stanowić o sile pierwszej drużyny. Na razie mają po 18 lat, a rezerwy są dla nich znakomitą okazją do nauki. Dla zespołu o tak wysokiej klasie sportowej gra w „okręgówce” jest tylko przystankiem we wspinaczce na szczyt. Obecnie Motor ma aż 12 pkt przewagi nad Janowianką Janów Lubelski, co w praktyce oznacza już prawie pewny awans do IV ligi. Jeżeli podopieczni Stefańskiego będą nadal robić takie postępy, to można przypuszczać, że na czwartoligowym froncie również spędzą tylko kilka miesięcy.
Reszcie ekip pozostaje jedynie walka o podium, które w praktyce nic nie daje oprócz zadowolenia kibiców i władz samorządowych. Kto może się na nim zmieścić? Faworytem do tytułu wicemistrza wydaje się być Janowianka Janów Lubelski. Ireneusz Zarczuk wreszcie znalazł klucz do sukcesu, a jego podopieczni grali jesienią piłkę bardzo przyjemną dla oka. 33 pkt to wynik imponujący, zwłaszcza, że rok temu w tym momencie sezonu Janowianka miała na koncie zaledwie 18 „oczek”. Jeżeli działaczom z Janowa Lubelskiego uda się utrzymać skład, to w kolejnym sezonie Janowianka powinna powalczyć o powrót do IV ligi. – Nie robimy dalekosiężnych planów. Za rok w „okręgówce” pojawią się prawdopodobnie KS Drzewce, które też mają mocarstwowe plany – przestrzega Ireneusz Zarczuk.
Spore szanse na ukończenie sezonu na podium mają także Orion Niedrzwica, rezerwy Avii Świdnik oraz Polesie Kock. W tym miejscu kilka miłych słów należy poświęcić zwłaszcza młodym świdniczanom. Kapitalną pracę z nimi wykonuje Łukasz Jankowski, a zespół zrobił wyraźny postęp. Widać to po zdobytych punktach w rundzie jesiennej, ale również po stylu gry. Młoda Avia w wielu spotkaniach starała się zdominować przeciwnika, który w konsekwencji musiał głównie biegać za piłką. Jeżeli Łukasz Jankowski dobrze przepracuje ze swoimi podopiecznymi okres zimowy, to wiosną świdniczanie mogą osiągać jeszcze lepsze wyniki.
Widać więc, że młodzież zdominowała „okręgówkę” w tym sezonie. A pamiętajmy, że w lidze są jeszcze rezerwy Wisły Puławy. One akurat na razie spisują się słabiej, ale również pobierają właściwe lekcje. Należy tylko życzyć, aby nastolatkowie nauczyli się jak najwięcej, a w przyszłości sami zmienili się z uczniów w profesorów, którzy będą dawać kolejne wykłady chłopcom marzącym o wielkich karierach piłkarskich.
Liczby lubelskiej klasy okręgowej
0 – tyle punktów w gościach jesienią wywalczyli zawodnicy Mazowsza Stężyca. Przypomnijmy, że w lecie dostali od Lubelskiego Związku Piłki Nożnej „drugie życie”, bo lokalna centrala zdecydowała, że nie będzie spadków w przedwcześnie zakończonym z powodu pandemii koronawirusa sezonie. W innym wypadku Mazowsze z hukiem zleciałoby do A klasy już w poprzednich rozgrywkach. W nich na wyjazdach też spisywało się fatalnie i wywalczyło tylko 3 punkty. Oznacza to, że przez dwa sezony piłkarze ze Stężycy w delegacji wygrali tylko 1 mecz. Ich ofiarą 22 września 2019 r. stała się Janowianka, którą Mazowsze pokonało 2:1.
3 – tylko tyle punktów w domu wywalczyli zawodnicy GKS Niemce. Podopieczni Bartłomieja Janiszewskiego swoich kibiców uradowali tylko przy okazji meczu z Polesiem Kock. Nic więc dziwnego, że piłkarze z Niemiec okupują dno ligowej tabeli i powoli mogą oswajać się z myślą o degradacji do A klasy.
12 – to liczba strzelonych jesienią bramek przez Tęczę Bełżyce. Podopieczni Radosława Steca mieli gigantyczne problemy ze skutecznością – na 15 rozegranych meczów do siatki trafili tylko w 4 z nich. 1/3 swojego dobytku uzbierali już w 1 kolejce, kiedy pokonali 4:1 MKS Ryki.
45 – tyle punktów zdobyły rezerwy lubelskiego Motoru w rundzie jesiennej. Jeżeli dodać do tego ich występy w A klasie w poprzednim sezonie, to wychodzi na to, że podopieczni Wojciecha Stefańskiego na poziomie seniorskim jeszcze nie przegrali spotkania. A rozegrali już 29 gier.
51 – jeżeli popatrzyć na fakt, że najskuteczniejszym zespołem lubelskiej klasy „okręgowej” są rezerwy Motoru, to musi martwić fakt, że drugi zespół Wisły Puławy jest ekipą, która bramek traci najwięcej. 51 straconych bramek oznacza, że puławianie średnio w jednym meczu dawali się pokonywać rywalom co najmniej 3 razy. Duży wpływ na ten wynik mają jednak mecze z czołówką rozgrywek – Motor II wbił im aż 11 goli, a Janowianka 8.
91 – tyle bramek zdobyli jesienią piłkarze rezerw Motoru Lublin. Statystyki mówią o tym, że na razie młodzi lublinianie średnio co kwadrans zdobywają bramkę.