Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie afery respiratorowej – poinformowali na wczorajszej konferencji prasowej posłowie Koalicji Obywatelskiej i zapowiedzieli, że nie odpuszczą tej sprawy „aż winni poniosą karę i zostanie zwrócona każda złotówka”.
W kwietniu ubiegłego roku Ministerstwo Zdrowia, którego szefem był wówczas Łukasz Szumowski, podpisało umowę na dostawę respiratorów z E&K, lubelską firmą byłego handlarza bronią Andrzeja Izdebskiego. Po zawarciu umowy na 200 milionów złotych, wpłacono ponad 150 mln zł zaliczki. Tymczasem z 1241 zamówionych respiratorów dostarczono jedynie dwieście, na dodatek z opóźnieniem i niekompletnych.
Sąd nakazał Izdebskiemu zapłacić 70 milionów złotych za niedostarczone respiratory. Jak jednak podkreślają posłowie, resort zdrowia nadal nie odzyskał 50 mln zł (przedpłaty, kary umowne za niedostarczenie sprzętu, odsetki).
Politycy opozycji czterokrotnie, w ubiegłym i w tym roku, składali zawiadomienie do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków, przekroczeniu uprawnień w sprawie podpisania i realizacji umowy na zakup respiratorów przez ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i wiceministra Janusza Cieszyńskiego.
– Prokurator pisze, że wobec ustalenia, że czyny nie zawierają znamion czynu zabronionego umarza postępowanie. Spójrzmy na to w kontekście kuriozalnego oświadczenia wicepremiera Kaczyńskiego z 29 stycznia. Po sprawdzeniu działań Ministerstwa Zdrowia, nie dopatrzył się nadużyć, działań korupcyjnych i innych czynów zabronionych – zwraca uwagę Szczerba. Jego zdaniem decyzja prokuratury to „kalka w kalkę argumentacja wicepremiera Kaczyńskiego”. – To wskazanie palcem, co prokuratura powinna zrobić – ocenia poseł.
Joński przypomina, że zgodnie z ustawą o Prokuratorii Generalnej RP, każdy zakup powyżej 100 mln zł musi mieć jej opinię prawną. – To specjalna instytucja stworzona po to, żeby patrzeć jak są wydawane publiczne pieniądze. Żaden z ministrów nie raczył jednak zapytać Prokuratorii Generalnej, a wydał te pieniądze – zaznacza Joński. Dodaje: – Ustawa została złamana, ale Jarosław Kaczyński wybielał te osoby, twierdząc, że wszystko jest w porządku.
Poseł Szczerba tłumaczy też, że zaliczka została zapłacona, mimo braku faktury. – Były dokumenty fakturopodobne, proformy, bez stawki VAT – podkreśla polityk. Zaznaczył, że faktura pojawiła się dopiero w lipcu, z błędną stawką VAT: 0 proc. zamiast 8 proc., która obowiązuje dla urządzeń medycznych. – To jest przestępstwo – podkreślają posłowie i zapowiadają, że złożą zażalenie, a jeśli to nie pomoże – skierują do sądu subsydiarny akt oskarżenia i „będą udowadniać w interesie społecznym, że przekroczono uprawnienia”. Chcą też powołania komisji śledczej.
Komornik licytuje
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia w rozmowie z TVN 24 zaznaczył, że w 2020 r. odzyskano już większość kwoty, czyli 23 mln euro z 35 mln euro, którą otrzymał kontrahent firma E&K w ramach przedpłaty. Środki odzyskane to gotówka - 14 mln euro oraz sprzęt wart 9 mln euro.
– W lipcu ubiegłego roku 14 mln euro zostało zwróconych przez naszego kontrahenta. Zostaje 21 mln euro. 9 mln euro warte jest 200 respiratorów, które do nas dotarły i są w magazynach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych – wyjaśnił Wojciech Andrusiewicz.
Jednocześnie zaznaczył, że nie jest prawdą, że sprzęt jest wadliwy. – Był jeden brak, który został uzupełniony (...) Rurki transportujące tlen były niewłaściwe. Poprosiliśmy kontrahenta o wymianę i ona nastąpiła. Zgodnie z najnowszą opinią biegłego cały sprzęt nadaje się użytku w szpitalu – przyznał.
Obecnie trwa postępowanie komornicze. W tym roku - jak wskazał rzecznik - odzyskano w jego ramach 6 mln euro, a „w niedługim czasie” powinna odbyć się licytacja 418 respiratorów zabezpieczonych na lotnisku przez komornika. (PAP)