Kiedy miała 13 lat, zaczęła słyszeć tajemnicze głosy. Potem przyszła do niej św. Małgorzata, św. Katarzyna Męczennica i Archanioł Michał. Była niezwykła. A jednak spalono ją na stosie. Jak najgorszą czarownicę.
W dodatku w bulli beatyfikacyjnej nazwano jej życie jednym wielkim cudem.
- Była odważna i dzielna. W dodatku w widzeniach przychodził do niej Michał Archanioł. Już ją lubię - mówi o. Rafał Sztejka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Czy to te głosy kazały jej obciąć włosy, nałożyć męską zbroję i wziąć broń. Joanna ścięła włosy "krótko i na okrągło, tak jak to było w modzie u młodych mężczyzn” i udała się do swojego wuja Roberta de Baudricourt. Dostała konia, cienki sztylet, który pasował do jej drobnych rąk, tunikę, spodnie, buty i czarną czapkę męską. Robert de Baudricourt odprowadził Joannę do króla Karola VII, który wówczas przebywał w Chinou.
Sceptycy posądzali dziewczynę w zbroi o niebezpieczne nawiedzenie. Króla nie przekonywał nawet sztandar z wezwaniem "Jezus Maryja”.
W maju 1429 r. w trakcie bitwy o Orlean Joanna zagrzewała swoich rodaków do walki i przełamała losy wojny. W ciągu tygodnia Anglicy opuścili dolinę Loary. Joanna została bohaterką. Król chciał ją nawet podnieść do stanu szlacheckiego i bogato obdarować. Joanna zrezygnowała z bogactwa i honorów.
Poprosiła tylko o jedną nagrodę: aby mieszkańcy jej wioski zostali zwolnieni od podatku.
Zemsta Anglików
Anglicy powołali trybunał kościelny i wytoczyli jej proces w Rouen.
Została oskarżona o zmowę z diabłem.
Wizje, głosy i objawienia uznano za dowód szatańskiego opętania.
Męski strój - za obrazę moralności.
Skazano ją na śmierć pod zarzutem czarów i herezji.
Joanna odwołała się od wyroku inkwizycji do papieża - bezskutecznie.
Została skazana i spalona na stosie 30 maja 1431 r.
Została bohaterką literackich dzieł. I świętą "doczesności”.