Piłkarze Motoru 5 grudnia zakończą wspólne tegoroczne treningi. Przygotowania do wiosennych zmagań wznowią 4 stycznia, o ile sytuacja w klubie nie wymusi zmiany planów.
Problemy finansowe nadal są najpoważniejszą przeszkodą w uzyskiwaniu przez Motor lepszych wyników. Sytuacja jest coraz trudniejsza, a do klubu zgłaszają się starzy wierzyciele. Nieuregulowane zobowiązania mogą sprawić, że "żółto-biało-niebiescy” stracą licencję na grę na zapleczu ekstraklasy. Lublinianie, pozostając w I lidze kosztem GKS Jastrzębie, zobowiązali się do regularnego spłacania swoich długów.
– Nieoczekiwanie pozostaliśmy w pierwszej lidze, a kadrowo i organizacyjnie nie byliśmy w pełni gotowi do rywalizacji na tym szczeblu rozgrywek – tłumaczył Mirosław Kosowski, trener Motoru. Niektórzy zawodnicy dołączyli do nas już w trakcie rundy. Walka o punkty była jednocześnie poligonem doświadczalnym.
Szukałem różnych rozwiązań i wszystkim piłkarzom chciałem dać szansę. Dopiero po kilku kolejkach mogłem zobaczyć, kto sobie najlepiej radzi, na kim można polegać.
Wzmocnieniem lubelskiej ekipy okazał się Wojciech Białek, który zdobył 5 bramek. – Dorobek Wojtka mógł być znacznie większy, ale zawodziła skuteczność, nad którą musi popracować – stwierdził szkoleniowiec. – Czasami brakowało też szczęścia i Białek zamiast do siatki trafiał w słupek lub poprzeczkę.
Trener obawia się, że nawet po tak mało udanej rundzie, znajdą się chętni na niektórych zawodników. Grę Białka niedawno komplementował Bogusław Baniak, szkoleniowiec Warty Poznań. Na testy do Płocka wybiera się Grzegorz Wojdyga, który z Motorem związał się półtorarocznym kontraktem. –
Dostałem zaproszenie i w poniedziałek chce się pokazać na zajęciach Wisły – poinformował zawodnik lubelskiej drużyny. Inne kluby mogą też pytać o Rafała Króla oraz Przemysława Żmudę.
Nie wiadomo, czy w zespole pozostanie bramkarz Robert Mioduszewski, który z powodu zaległości finansowych przerwał treningi i odmówił występów. – Moim zdaniem Mioduszewski odejdzie – dodał trener Kosowski.
– Czasami żartuję, że w naszej pracy był konflikt interesów, ponieważ do swoich zajęć zabierał cztery z ośmiu piłek. Z takimi problemami musimy borykać się w pierwszoligowym klubie. O innych kłopotach też moglibyśmy długo rozmawiać.
Niektórzy działacze i sympatycy Motoru są zdania, że najlepszym lekiem na uzdrowienie sytuacji jest zmiana trenera. Pod koniec rundy pojawiły się nawet różne kandydatury. Najbliższy przyjścia do lubelskiego klubu był Przemysław Cecherz, ale ostatecznie wybrał ofertę Znicza Pruszków.
Wymieniało się też Adama Topolskiego, wciąż opiekuna zespołu z Gorzowa. Ten szkoleniowiec podobno deklarował, że byłby w stanie utrzymać Motor, ale pod warunkiem, że przed wiosennymi meczami nie będzie tracił więcej niż 7 pkt do bezpiecznej strefy. – Tak mówiłem i w tej chwili nie mogę dodać nic więcej – przyznał Adam Topolski. – W tej chwili prowadzę rozmowy z GKP na temat dalszej współpracy.
Trener Kosowski, nie oglądając się na ewentualne decyzje klubowych włodarzy, przygotowuje plan sparingów. 23 stycznia Motor ma zmierzyć się z Radomiakiem. Umówiono też mecze z Górnikiem Łęczna, Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, Stalą Stalowa Wola oraz Hetmanem Zamość.