Jan de Yepes był trzecim dzieckiem Gonzaleza de Yepes i Katarzyny Alvarez. Przyszedł na świat w 1542 roku w Fontiveros, w pobliżu miasta Avila (Hiszpania). Nie miał łatwego dzieciństwa. Został oddany do przytułku. Pracował w szpitalu, praktykował w tkactwie, krawiectwie, snycerstwie. Kiedy odłożył trochę pieniędzy - wstąpił do kolegium jezuickiego w Medinie, następnie do karmelitów - gdzie przyjął imię Jan. W 1567 roku otrzymał święcenia kapłańskie.
W tym samym roku spotkał Teresę z Avila. Zachwyconą Bogiem karmelitankę, do której w widzeniu zbliżył się Anioł trzymający w dłoni strzałę i zatopił grot w sercu kobiety. Jan spotkał kobietę niezwykłą. Dlaczego?
Była piękna. Inteligentna, wesoła, uwielbiała tańczyć. Kiedy pobożny karmelita, ale marny malarz zwany Janem od Nędzy, namalował jej portret, Teresa wykrzyknęła: "Niech ci Bóg przebaczy, bracie! Zrobiłeś mnie paskudną i kaprawą!”.
Piękna zakonnica namówiła Jana do reformy zakonu. W maju 1572 roku zaprosiła go do dużego, liczącego 130 sióstr, klasztoru. Został spowiednikiem. W nocy z 2 na 3 grudnia 1577 roku jego przeciwnicy porwali go z klasztoru i zamknęli w karcerze klasztoru w Toledo. Ci, których chciał zreformować - okrzyknęli go buntownikiem.
To właśnie w areszcie powstały najpiękniejsze fragmenty jego mistycznych poematów: "Pieśni duchownej” i " Nocy ciemnej”. Potrafił w nich zapisać takie wskazówki:
"Gdy zatrzymujesz się nad czymś,
przestajesz dążyć do wszystkiego.
Aby dojść do wszystkiego,
musisz zaprzeć się siebie we wszystkim”.
Co wynikło ze spotkania Teresy i Jana?
Oboje doszli do wniosku, że każdy z nas podąża do Boga podobnymi ścieżkami. Teresa mówi o kolejnych "mieszkaniach”, w których dusza przebywa w drodze do świętości. Jan mówi o drodze na Górę Karmel, która prowadzi przez krótkie chwile światła i długie ciemne noce.
I pisze tak: "Bo zdarza się, że namaszcza Bóg niektóre dusze olejkami świętych pragnień i pobudek, by porzuciły świat, zmieniły cały sposób życia i wzgardziwszy światem służyły Bogu, co Bóg wysoko ceni”.
Jezus był wielką miłością ich życia. Teresa potrafiła powiedzieć Jezusowi tak: "Panie! Niech ci inni lepiej ode mnie służą, i niech szczęście, które im gotujesz będzie większe
od mojego. Ale żeby Cię miał kto więcej kochać ode mnie, tego nie ścierpię!”.
A Jan? Potrafił napisać do Boga tak:
Boże mój, i daj mi życie!
Nie chciej mnie dłużej trzymać
Na tym wygnańczym świecie!
Patrz jak Ciebie pożądam,
W bólu rany otwieram,
Umieram, bo nie umieram!