W sobotę o godz. 11 Motor Lublin gra u siebie z Resovią Rzeszów
Resovia spisuje się bowiem bardzo dobrze. Po dziesięciu kolejkach zajmuje czwarte miejsce w tabeli i ma na koncie 17 punktów, tylko trzy mniej niż lider – Wisła Puławy.
Wszystko wskazuje na to, że lubelscy piłkarze znowu nie będą mogli liczyć na doping swoich kibiców, którzy kontynuują bojkot. Czy klub z Al. Zygmuntowskich robi cokolwiek, żeby się z nimi porozumieć?
– Oczywiście, że tak – odpowiada Małgorzata Olek, pełniąca obowiązki prezesa Motoru. – Rozmowy z kibicami prowadzi rada nadzorcza. Wiem, że fani przedstawili swoje postulaty. Zależy nam na porozumieniu, bo po to jest klub, żeby byli też kibice – dodaje.
Na razie jednak do porozumienia nie doszło. Rozmowy mają być prowadzone dalej. Tymczasem na sobotni mecz do Lublina wybiera się ok. 150 fanów z Podkarpacia. To dane nieoficjalne, a początkowo mówiło się nawet o przyjeździe 500 rzeszowian.
Policja już zakwalifikowała ten mecz jako spotkanie podwyższonego ryzyka. W tej sytuacji, to podopieczni trenera Tomasza Tułacza będą się mogli czuć jak u siebie. Motor musi więc wspiąć się na wyżyny i – jeśli chce opuścić ostatnie miejsce w tabeli – zdobyć jutro trzy punkty.
– Jestem przekonany, że wygramy – mówi Siergiej Michajłow, kierownik lubelskiej drużyny. – Resovia jest wysoko, ale powtarzałem już nieraz, że w tej lidze każdy z każdym może zwyciężyć. A my jesteśmy na fali wznoszącej. Fakt, że po ograniu Świtu przegraliśmy z Wisłą, ale to jednak silna drużyna – dodaje.
Skład Motoru powinien być przybliżony do tego z ostatniego meczu w Płocku. Z powodu urazów, zabraknie w nim prawdopodobnie miejsca dla Kacpra Horodeńskiego, Sebastiana Pydy, Piotra Kucharzewskiego i Pawła Nowotki. Ten ostatni zaczął już jednak trenować z zespołem.
– Zobaczymy co przyniosą najbliższe dni. Może będzie w stanie zagrać z Resovią – podkreśla Michajłow.