Lubelscy kibice wciąż czekają na wygraną Motoru na swoim boisku. W sobotę do Koziego Grodu przyjeżdża Okocimski KS Brzesko, zespół środka tabeli. Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 15.
Na co liczy w sobotę lubelski szkoleniowiec? – Mam nadzieję, że zespół zaprezentuje się tak, jak w pierwszej połowie meczu w Pruszkowie – odpowiada Tadeusz Łapa. – To znaczy zagra bardzo rozważnie w obronie, pamiętając o zadaniach taktycznych i będzie stwarzał sytuacje bramkowe. Jeśli tak będzie, to osiągniemy korzystny wynik.
Trener "żółto-biało-niebieskich” może być zmuszony do pewnych przesunięć w składzie. Na środowym treningu urazu doznał Przemysław Żmuda, który naciągnął pachwinę. Do treningów wrócili co prawda pomocnik Michaiło Diaczuk-Stawicki i bramkarz Kamil Styżej, ale ich udział w sobotnim meczu nie jest jeszcze przesądzony.
Piłkarze Okocimskiego wygrali ostatnie dwa mecze, dzięki czemu zaczęli się piąć w górę tabeli. Obecnie są na dziesiątym miejscu. W dodatku "Piwosze” nie stracili w tych spotkaniach bramki. Duża w tym zasługa kapitana zespołu Daniela Polichta, który wrócił do składu po kontuzji i uporządkował grę zespołu z Brzeska.
– Przeciwnik jest trudny. Ostatnie wyniki pokazują, że jego forma idzie w górę. Siłą Okocimskiego jest kolektyw, w tym zespole nie ma gwiazd – uważa Łapa.
W przypadku zwycięstwa lublinianie mają okazję opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Na pewno muszą się jednak skoncentrować przy stałych fragmentach gry, bo to ich pięta achillesowa w tej rundzie.
– Powiedziałem już piłkarzom, żeby o tym nie myśleli. Nie może być tak, że zespół się telepie przy każdym rzucie rożnym, bo w ten sposób sam może sobie wbić bramkę – podkreśla szkoleniowiec Motoru.