16 czerwca 2002 roku ojciec Pio został kanonizowany przez papieża Jana Pawła II. Zasłynął ze stygmatów.
A tymczasem w 2007 roku włoski historyk Sergio Luzzatto odkrył w watykańskich archiwach dokument, który miał dowodzić, że ojciec Pio był oszustem i sam wywoływał u siebie stygmaty za pomocą kapsułek z kwasem. Dokument to zapis rozmowy z aptekarką Marią De Vito. Wyznała watykańskim urzędnikom,
że w 1919 roku zakonnik Francesco Forgione, kupił u niej cztery gramy kwasu karbolowego i poprosił, by w całkowitej tajemnicy przed innymi braćmi dostarczyła fiolkę do San Giovanni Rotondo.
Watykan przeprowadził śledztwo, sprawę jednak umorzono.
Czy ojciec Pio mógł być oszustem?
Oddajmy głos ojcu Pio.
W liście z 22 października 1918 r napisał: "Byłem na chórze, po odprawieniu Mszy Świętej, gdy niespodziewanie ogarnął mnie błogi spokój podobny do miłego snu. Wszystkie zmysły mojej duszy, wewnętrzne i zewnętrzne, znajdowały się w stanie niewypowiedzianego spokoju. Wewnątrz mnie i wokół panowała głęboka cisza, przejął mnie pokój i potem w mgnieniu oka odczułem nagle całkowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem się od wszystkiego. Gdy to się działo zobaczyłem tajemniczą postać, podobną do tej którą już widziałem 5-tego sierpnia, jedyna różnica była w tym, że z Jego rąk, nóg, i z boku kapała krew. Ten widok przestraszył mnie: tego co czułem w tym momencie nie da się opisać. Myślałem, że umrę - i umarłbym - gdyby Pan nie interweniował i nie podtrzymał mego serca, które omalże nie rozsadziło mi piersi. Zjawisko zniknęło, a ja zdałem sobie sprawę, że moje ręce, stopy, i bok były przebite i sączyły krew. Możesz wyobrazić sobie mękę jaką odczuwałem wówczas i jaką niemalże odczuwam każdego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi, zwłaszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Boże, umieram z bólu, męki i wstydu jaki odczuwam w głębi duszy. Boję się, że wykrwawię się na śmierć! Mam nadzieję, że Bóg słyszy moje jęki i odwróci tę rzecz ode mnie.”
Rany stygmatów pozostały otwarte przez pięćdziesiąt lat.