Synoptycy ostrzegają, że do Polski płyną zimne masy powietrza, będzie padał deszcz ze śniegiem i śnieg, a temperatury zaczną gwałtownie spadać. Tak będzie co najmniej przez kilka najbliższych dni.
W środę w regionie Paryża spadło najwięcej śniegu od 1987 r. Francuski minister spraw wewnętrznych wezwał kierowców, by pozostawili samochody w domach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Na paryskim lotnisku Roissy–Charles de Gaulle wiele lotów zostało odwołanych, tysiące pasażerów musiało spędzić tam noc.
Śnieg sparaliżował również Niemcy. Problemy mieli kierowcy, osoby podróżujące koleją i samolotami. Na autostradzie A9 w kierunku Norymbergi stanął 20-kilometrowy korek. Na cztery godziny zamknięto największe niemieckie lotnisko we Frankfurcie nad Menem, na berlińskim Tegel odwołano co najmniej 10 lotów.
Paweł z Lublina był wtedy w Berlinie, miał wracać do Polski samolotem. – Prawdziwy paraliż – opowiada. – Loty zostały odwołane. Żeby przełożyć lot na inny termin, trzeba było stać cztery godziny w kolejce. A i tak nikt nie miał pewności, czy uda się odlecieć następnego dnia.
A drogi? – Co prawda pługi jeździły, ale wszędzie była gruba warstwa śniegu i "breja” – dodaje Paweł.
Teraz to samo czeka nas. – Prognozowane są opady śniegu, śniegu z deszczem i marznącego deszczu powodującego gołoledź – zapowiada Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Razem ze śniegiem, przyjdą intensywne mrozy. Od minus 6 stopni w poniedziałek do minus 10/11 stopni w środę.
– Takie są prognozy i nic na to nie poradzimy – mówi Włodzimierz Stańczyk, szef wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lublinie. – Na razie nie mamy komunikatu o zagrożeniach z tego wynikających. Ale z podsłuchów medialnych i zapowiedzi synoptyków wynika, że czeka nas znaczne obniżenie temperatur i intensywne opady śniegu.
– Mam nadzieję, że tym razem śnieg nie zaskoczy drogowców – zauważa Mariusz Szydłowski z Lublina. – Tak, jak to było przy poprzednim ataku zimy, kilka tygodni temu.