Każdy lokal obwodowej komisji wyborczej będzie miał policyjną ochronę. Wczoraj odpowiedzialni za bezpieczeństwo referendum w województwie lubelskim zameldowali Krzysztofowi Janikowi, ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, że głosowanie w naszym województwie powinno przebiec bez zakłóceń.
- Regułą będzie osobista odpowiedzialność policjanta za lokal wyborczy - poinformował Janik. - Uważam, że możemy być zupełnie spokojni o bezpieczeństwo urn wyborczych.
Na Lubelszczyźnie policja powołała specjalny sztab, który będzie się zajmował pilnowaniem, żeby głosowanie przebiegło bez zakłóceń. - Będzie nad tym czuwało sto procent garnizonu - deklaruje komendant Rudnik. - Wszystkie lokale zostały sprawdzone i obstawione.
Każdy lokal wyborczy będzie się znajdował pod ochroną konkretnego policjanta. Według zapewnień Rudnika, nie będzie to polegało na postawieniu radiowozu pod budynkiem, lecz częstym penetrowaniu pobliskiego terenu. W komendach powiatowych mają czuwać oddziały policyjne gotowe w każdej chwili do podjęcia interwencji. Policja ma też pilnować, czy nie jest zakłócana cisza wyborcza i reagować na wezwania przewodniczących komisji wyborczych.
- Kończymy służbę wtedy, gdy ostatni protokół z głosowania dotrze do wojewódzkiego komisarza wyborczego - zapowiedział swoim podwładnym Janik.
Policja będzie pilnować lokali zwłaszcza w nocy z soboty na niedzielę, kiedy urny zostaną zaplombowane i zostawione w lokalach wyborczych. Funkcjonariuszom pomogą w tym ochroniarze zorganizowani przez samorządy.
- Ochroną lokali będzie się również zajmować straż i pracownicy urzędu - mówi Barbara Danieluk, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. referendum.
Janik zaapelował również do policjantów, żeby nie odmawiali podwożenia wyborców do lokali wyborczych, jeśli akurat będą jechać w tym samym kierunku. - Nie chodzi o agitację, ale o ułatwienie spełnienia obowiązku - mówił.