Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Obok Grzesia, dwumetrowego boa dusiciela, który - gdy głodny - nie przepuści żadnemu szczurowi, wygrzewa się wąż zbożowy. Gdzieś dalej skradają się po cichu ptaszniki i czają modliszki
Gdyby polska reprezentacja grała w piłkę nożną tak jak nasze sztandarowe zespoły - to moglibyśmy spokojnie spać przed każdym meczem. Bo na Budkę Suflera, Beatę i Bajm możemy stawiać w ciemno. I, co pokazał ostatni festiwal w Opolu, trudno się na nich zawieść.
Mówimy nieraz machinalnie: ksiądz Twardo-wski, a myślimy: poeta - ksiądz. W historii naszej literatury, jeśli nie liczyć księdza Baki, to jedyny tej rangi przypadek.
- Spotkałem na ulicy człowieka, który podszedł do mnie i powiedział: \"To ja jestem tym, który stał pod pętlą i był gotowy skończyć z sobą. Jednak po rozmowie z panem odsunąłem od siebie myśli samobójcze...”
Rozmowa z Hanką Bielicką
Obowiązek płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego będzie przypisany do adresu właścicieli odbiorników – zakłada projekt noweli do Ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji
Rozmowa z Jerzym Maksymiukiem
Tak rozpoczyna się legionowa pieśń, anonimowego autora, która w latach Wielkiej Wojny Narodów (1914-1918), była bardzo popularna. Legionowe pieśni powstawały często w leśnym ostępie czy wykrocie, podczas chwilowego odpoczynku żołnierzy. Cieszą się niezmienną popularnością do dziś, choć był taki okres, że były zakazane.
Henryk Aftyka podchodzi do obory, uchyla delikatnie wrota i prosi zachęcająco: - Wojtek, boćku, a chodźże tu do nas... Poskutkowało. Strosząc pióra, jakby miał do czynienia z przeciwnikiem, bociek wyskoczył jak z procy. Przekrzywił główkę w prawo, w lewo, bacznie przyglądając się otoczeniu, co wyglądało tak, jakby poczuł się troszkę nieswojo. W końcu dostrzegł nas, czyli obcych. Ale gdy w dłoniach pani Celiny ujrzał wiaderko, zdobył się na odwagę i ruszył przed siebie. Bo wiedział, że zaraz dostanie karmę: ulubiony przysmak - złowione w stawie rybki.