Mówimy nieraz machinalnie: ksiądz Twardo-wski, a myślimy: poeta - ksiądz. W historii naszej literatury, jeśli nie liczyć księdza Baki, to jedyny tej rangi przypadek.
Pisanie wierszy jest sprawą wstydliwą, czasem słabością. Nieraz się w szkole palcami wytyka tych, którzy piszą wiersze. A dlaczego piszą? Dlatego że temu, co pisze, wydaje się, że ma coś bardzo ważnego, osobistego do powiedzenia. Tak ważnego, że trzeba to ocalić i zapisać.
- W tym najgorszym czasie stalinowskim uważałem, że trzeba być księdzem, pisać wiersze o Bogu - zwierza się ks. Jan Twardowski. - I wbrew wszystkim zagrożeniom i pogróżkom już jestem ponad 50 lat kapłanem, a chciałbym jeszcze trochę dłużej nim być... Jestem księdzem szczęśliwym. Ponieważ jestem już leciwy, otoczony pleśnią, grzybami i... honorami, zdradzę, co chcę w tych swoich wierszach powiedzieć. Niektórzy widzą w nich biedronki, sikorki, motyle... Ale nie o to tu chodzi. Myślę, że mamy w Polsce wielką poezję religijno-patriotyczną, lecz nie mamy za dużo liryki religijnej.•
lata życia. Jaki ksiądz był
w dzieciństwie?
- Taki nijaki, ciele-mele. Ani taki, ani siaki, taki byle jaki...
• W jakiej rodzinie ksiądz wzrastał?
- Miałem rodziców, trzy siostry, dom bardzo szczęśliwy. Rodzice mi się udali, siostry udały, tylko ja się nie udałem...
• Wierzy ksiądz w miłość, w dobro?
- Stale się kochałem, ale bez wzajemności. Bóg mnie pokochał z wzajemnością.
• Nigdy nie kochały księdza kobiety?
- Na szczęście - nie!
• W jednym z wywiadów
powiedział ksiądz, że zawsze bał się
kobiet. Dlaczego?
- Boję się powiedzieć... Wydaje mi się, że gorzej się ich nie bać.
• Ksiądz ma poczucie humoru, a z jego wierszy bije optymizm. Skąd u księdza tyle radości, pogody ducha?
- Zawsze byłem optymistą, w przeciwieństwie do mojego sąsiada, który mawiał: "Hej rodacy, do pracy, trup już czeka na tacy!” I opuszczał mieszkanie, gdyż, jak twierdził: "kocha samotny wieczór wilgotny”.
• Często ksiądz pisze o miłości
i samotności. Czy samotność jest
złą siostrą miłości?
- Ależ samotność nie przeszkadza kochać... A zresztą czy to nie za trudne pytanie dla starego kawalera?
• Właściwie czym jest miłość?
- Miłość nie jest czymś, jest kimś. Jest Bogiem. Jeśli kochasz naprawdę, to Bóg kocha poprzez ciebie drugiego człowieka. I musisz pilnować, żeby tak było w istocie.
• Jak ksiądz traktuje swoje powołanie?
- Jako wielką łaskę. Bo ja sobie kapłaństwo wyśniłem. Przyśniło mi się, że jestem księdzem. To był taki sen, który się spełnił.
• Czy niczego w życiu ksiądz się nie lęka, niczego nie obawia?
- Samego siebie się boję, żeby głupstwa jakiegoś nie zrobić.
• A kiedyś ksiądz napisał,
że własnego kapłaństwa się boi.
Dlaczego?
- Bo na księdzu ciąży olbrzymia odpowiedzialność, lęk, że np. nie zdąży do chorego...
• Ksiądz ma wiele argumentów
na istnienie Boga. Jakie to są
argumenty?
- Zostałem kiedyś wezwany na przesłuchanie przez UB. Było pięciu mężczyzn, z których każdy twierdził, że Boga nie ma. A ja na to: - To nieprawda, bo sam Boga widziałem. I oni mnie puścili. I ani razu potem nie kazali przychodzić. Ja Boga dostrzegam w swoim życiu codziennym. Widzę wyraźnie, że jest, że mną kieruje, mnie prowadzi. Lubię z nim obcować, rozmawiać.
• Jakiego Boga ksiądz widzi?
- Miłosiernego. Takiego, który wycierpiał wszystkie ludzkie cierpienia.
• Jak ksiądz walczy z pokusami?
- W tym wieku już nie walczę...
• Powiedział ksiądz, że jeśli
na pierwszym miejscu będzie poeta,
a na drugim ksiądz, to znaczy, że ksiądz zdradził samego siebie...
- Jestem przede wszystkim księdzem, dopiero potem piszącym wiersze. Ale poprzez pisanie nawiązuję kontakt z ludźmi. Kiedy głoszę homilię, to mówię często obcym językiem, a w poezji - swoim, od siebie.
• Jaka jest recepta na "uśmiechnięty wiersz”?
- Nie ma żadnej recepty. Piszę bez recept. Człowiek pisze wiersze do każdego, w przeciwieństwie do listu, który adresuję do jednej osoby. Pisząc o sobie, trzeba pisać o wszystkim. Tylko nie jest dobrze, jeśli człowiek pisze wiersz i sam się wzrusza. To inni powinni się wzruszać.
• Czy pierwszy wiersz napisał ksiądz
pod wpływem jakiegoś impulsu, jakiejś osoby?
- Ostatniego wiersza nie pamiętam,
a cóż takiego mógłbym powiedzieć o pierwszym?
• Podobno pisze ksiądz wiersze głównie na wakacjach?
- Zawsze tak było, że w ciągu roku nie piszę prawie wcale. Natomiast podczas wakacji powstaje zwykle 15 wierszy. Biorąc pod uwagę mój wiek, tych wierszy uzbierało się sporo. To ciekawe, że poza letnimi miesiącami poetyckie myśli nie przychodzą mi do głowy.
• Czy ksiądz przeżył pierwszą miłość?
- Pierwszą tak, ale nie ostatnią. Ja jestem taki romantyczny staruszek.
• Czym jest dla księdza piekło?
- To jest konsekwencja czegoś złego. Ciekawe, że mamy tylu świętych, całą litanię, a żaden nie znalazł się w piekle. Stąd wniosek, że w piekle zionie pustką.
• I dlatego woli ksiądz pisać o niebie?
- Tak, bo mi się niebo bardzo podoba.
• Jakie książki lubi ksiądz czytać?
- Przyrodnicze i młodzieżowe. Takie, które mnie nie nudzą.
• Jacy ludzie byli dla księdza ważni, uczyli życia?
- Cały czas, nieustannie, uczę się od ludzi. Ale z czasów szkolnych zapamiętałem postać Gustawa Wudke, emerytowanego geografa, który mnie uczył przyrody. Kłaniał się drzewom, uchylając kapelusza i witał je w dwóch językach: Witam cię, dębie, witam, Quercus!” Miał olbrzymią wiedzę, jak wszyscy ludzie dawniej. Kiedyś chciałem policzyć, ilu dobrych ludzi poznałem. Trwało to wieczór, całą noc i - do rana nie skończyłem.
• Co ksiądz czyta, co uważa za dobrą literaturę?
- Kiedyś zaczytywałem się w książkach i poezji Anny Kamieńskiej, z którą się przyjaźniłem. Jej zresztą zadedykowałem wiersz "śpieszmy się kochać ludzi...”, który uważam za najlepszy.
• Jak odnaleźć cel w życiu?
- Jeśli nie wiesz, dokąd chcesz zmierzać, droga sama cię poprowadzi...
SPRAWIEDLIWOŚĆ
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja
jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest
dla wszystkich
i odczytywać całość
ŚPIESZMY SIĘ
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Ks. Jan Twardowski
Duszpasterz w szkołach dla dzieci upośledzonych, rektor kościoła Sióstr Wizytek w Warszawie. Debiutował w roku 1936 tomikiem wierszy „Powrót Amundsena”, ale następną książkę wydał dopiero w roku 1959. Ciesząca się ogromną popularnością twórczość księdza Twardowskiego ma najczęściej charakter religijny, przy czym religijność jest w tym przypadku pochwałą i adoracją istnienia, próbą pisania teodycei mimo wszystko – na przekór doświadczeniu i bez dramatycznego odwoływania się do tego, co sakralne. Poezja ta uświęca właśnie to, co świeckie i co zwyczajne.
To, co dla ks. Twardowskiego znamienne to humor i wypracowana prostota, znakomite opanowanie warsztatu. Żartobliwe rozważania teologiczne, czułość i miłość dla niedoskonałego dzieła stworzenia znajduje w niej swoje wyrazy najprostsze, a zarazem nieodwołalne, konieczne, tak jak konieczna wydaje się nadzieja na urządzenie świata, w którym moglibyśmy czuć się u siebie, bezpieczni i pogodzeni ze sobą. „Gdyby święty Franciszek był współczesnym poetą, pisałby tak jak Jan Twardowski” – napisała poetka Anna Kamieńska.
Twardowski pisuje też prozę, stanowiącą rozważania katechetyczne („rozmowy z dziećmi i nie tylko z dziećmi” – jak je określa) o problemach modlitwy i wiary.