Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Warsztaty poszukiwania pracy dla absolwentów, spotkania informacyjno-szkoleniowe dla uczniów ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych oraz porady indywidualne zdominują Targi Pracy \"Edukacja drogą do sukcesu”, które w najbliższy poniedziałek odbędą się w Centrum Edukacji i Pracy OHP przy u. Bazyliańskiej 3 w Zamościu.
Dobrze jest mieć kogoś, komu można się zwierzyć i porozmawiać - mówi o Bogu 23-letni Mariusz, który od czterech lat w zamojskim więzieniu odbywa karę pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. - Modlę się co wieczór. Ja nie chciałem go zabić...
Zabić to pozbawić kogoś najwyższej wartości. Oni złamali piąte przykazanie i mają świadomość, ze muszą z tym żyć. Jeden modli się za kratkami za duszę swojej ofiary, drugi twierdzi, że choć wierzy w Boga, to sprzeniewierzył się wszystkiemu, co jest na świecie. Odwiedziliśmy ich w zamojskim więzieniu. - Dobrze jest mieć kogoś, komu można się zwierzyć i porozmawiać - mówi o Bogu 23-letni Mariusz, który od czterech lat w zamojskim więzieniu odbywa karę pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. - Modlę się co wieczór. Ja nie chciałem go zabić... Trudne dzieciństwo Życie Mariusza nie rozpieszczało. Rodzice nadużywali alkoholu, nie mieli czasu zajmować się jedynakiem. Przygarnęła go babcia. Nie na długo. Chłopakowi zaczęli imponować starsi koledzy, którzy bez przerwy mieli problem z prawem, a właściwie z jego przestrzeganiem. W tej dzielnicy aż się od nich roiło. Zapowiadający się na dobrego piłkarza chłopak szybko poszedł w ich ślady. Kradzieże, pobicia, rozboje... Alkohol lał się strumieniami. - Wszystko kręciło się wokół tego, aby ukraść, a następnie wszystko przepić. Wytłukłem się trochę po zakładach wychowawczych. W końcu trafiłem do kryminału. Nie ma winy bez kary W czerwcu 1998 roku popijał z kolegami w barze. - Facet nie tak jak trzeba się odezwał. Wyszliśmy na dwór. Uderzył mnie w twarz. Oddałem. Dostał parę ciosów. Z pięści i z nogi. Przypadkiem uderzyłem go w krtań. Zachłysnął się krwią - wspomina. Jego ofiara zmarła przed przybyciem karetki pogotowia. Sekcja zwłok wykazała, że denat miał m.in. złamaną szczękę, nos oraz żebra. Mariusz nie uciekł z miejsca zdarzenia. Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa, który później został zmieniony. Przed sądem odpowiadał za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Przyznał się. Dostał 9 lat, ale w sumie, po odwieszeniu wcześniejszego wyroku, uzbierało się ich 13. Przeprosił matkę ofiary. - Miałem problemy z prawem. Przez wiele lat biłem się po zabawach, ale nigdy nikogo nie chciałem zabić. To był nieszczęśliwy wypadek. Mam człowieka na sumieniu - W nocy, gdy nie mogę zasnąć, wracają wspomnienia. Chciałbym wymazać je z pamięci, ale wiem, że jest to niemożliwe. Do końca życia będę miał tego człowieka na sumieniu. Chodzę do spowiedzi. Co sądzę na temat kary śmierci? Uważam, że każdemu człowiekowi, nawet temu, który popełnił najcięższe przestępstwo, trzeba dać szansę. Szansę na poprawę. W więzieniu przeszedłem terapię alkoholową. Pracuję w kuchni. O czym marzę? Założyć rodzinę, znaleźć uczciwą pracę i żyć jak każdy normalny człowiek. Siedem lat temu zmarła mu matka. Cztery lata później w jej ślady poszedł ojciec. Została mu tylko babcia. Po wyjściu z więzienia Mariusz chce właśnie do niej skierować swoje pierwsze kroki. I jeszcze gdzieś. - Pójdę na grób człowieka, którego pobiłem na śmierć... Nie zrobi tego 56-letni Aleksander, skazany na 25 lat za zastrzelenie sąsiada. Wszystko przez teścia - Po ślubie zamieszkałem z żoną u teścia, który chciał ze mnie zrobić służącego - rozpoczyna swoją opowieść. - Postanowiłem wyprowadzić się. Postawiłem dom, ale teść go podpalił. Na tym samym miejscu wybudowałem drugi dom, ale teść podpalił stodołę, aby się od niej zajął. Na każdym kroku utrudniał mi życie. Do tego stopnia, że wpadłem w nerwicę. Zacząłem się leczyć. Nie mogłem normalnie żyć. Nawet za potrzebą musiał mnie ktoś wyprowadzać. W tym czasie zostałem oskarżony o nielegalne posiadanie broni i kłusownictwo. Kto doniósł na policję? Nie wiadomo. Faktem jest, ze policja odnalazła w jego zabudowaniach obrzyna. Dostał pół roku w zawieszeniu. Do tragedii miało dojść wkrótce. Strzały znikąd Była Wielkanoc. Po zakrapianym alkoholem śniadaniu Aleksander postanowił się zdrzemnąć. - Obudziły mnie krzyki. Ktoś wołał, abym wyszedł na podwórko. Wyszedłem. Byłem bity. Nie wiem - przez kogo. Co się działo dalej? Nie wiem. Ocknąłem się w areszcie. Okazało się, że zastrzelono sąsiada. Po trwającym dwa lata procesie zapadł wyrok. - Zrozumiałem tyle, że oskarżono mnie o dokonanie zemsty na sąsiedzie, który wcześniej doniósł na policję, że posiadam broń. Nie miałem z nim żadnych zatargów. Nie mam do nikogo pretensji, a jeżeli w nieświadomości popełniłem ten czyn, żałuję. Z początku nie chciało mi się żyć, ale mam pięcioro dzieci i wiem, że modlą się za mnie i czekają. W więzieniu pracuję i jestem z tego bardzo zadowolony. Teść prosił Boga - Nie modlę się za niczyje dusze, nawet rodziców. Choć wierzę w Boga, to sprzeniewierzyłem się wszystkiemu co jest na świecie. Nienawidzę księży. Po wyjściu z więzienia nie zajrzę na grób sąsiada. Na cmentarzu odwiedzę rodziców i pomodlę się tak, jak potrafię. Teść zaczął chodzić do kościoła i modlić się o to, by umrzeć przed moim wyjściem z więzienia. Umarł.
Przedsiębiorca z gminy Mircze (pow. hrubieszowski) miał dobre serce. Zatrudnił na rok trzech bezrobotnych, ale już po miesiącu stwierdził, że nie ma dla nich zajęcia. Wysłał ich bezprawnie na bezpłatny urlop i nie chciał wypłacić pełnego wynagrodzenia. Bezrobotni wyszli na tym jak Zabłocki na mydle. Nie dość, że stracili pracę, to na dodatek uprawnienia pilarzy.
Marszałek województwa lubelskiego zabierze ze sobą statuetkę delfina. Prezydent Zamościa biało-czerwoną flagę, a burmistrz Hrubieszowa szklanego słonika. Dla wielu polityków wybory były bezlitosne - teraz muszą opuścić gabinety.
Samorządowcom, którzy odchodzą po przegranych wyborach, pożegnanie z zajmowanym przez 4 lata gabinetem osłodzi odprawa. Dodatkowe pieniądze wpłyną na ich konta za niewykorzystany urlop. Oczywiście o ile się znajdą, bo nie wszystkie samorządy pamiętały o zarezerwowaniu pieniędzy.
Uczeń znów będzie się mógł zaszczepić w szkolnym gabinecie. Zadbają tam też o jego zęby. Pielęgniarki wracają do szkół. Na początek do ponad 200. Chętnych było sześć razy więcej.
Wśród kandydatów na radnych w naszym regionie są osoby będące na bakier z prawem. Na niektórych ciążą nawet prawomocne wyroki sądowe.
Co z tego, że kierownicy biur powiatowych IACS odebrali wczoraj w Lublinie kolczykownice, jak w dalszym ciągu nie wiadomo, kiedy ruszy akcja znakowania bydła. Na Lubelszczyźnie na zakolczykowanie czeka ok. 480 tys. sztuk bydła.
Na 2 lata pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 5 lat, skazał wczoraj Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim księdza, oskarżonego o dokonanie czynu nierządnego na jednym z mieszkańców miasta.