Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Jedno uderzenie pioruna zabiło 19 krów. Stado było warte ponad 100 tysięcy złotych, a hodowla nie była ubezpieczona. Cała wieś chce pomóc.
O siódmej rano Anna Chrząstowska bierze na ręce figurkę św. Jana Nepomucena, wynosi z domu i wędruje do podworskiej kapliczki. Ustawia Nepomuka, który do wieczora będzie strzegł mieszkańców gminy Strzyżewice. Około dwudziestej pierwszej znów zaniesie go do domu. Po co? - Żeby go w nocy ktoś nie ukradł. Tak się wymieniamy: on pilnuje nas w dzień, ja jego w nocy - śmieje się Chrząstowska
d O siódmej rano Anna Chrząstowska bierze na ręce figurkę św. Jana Nepomucena, wynosi z domu i wędruje do podworskiej kapliczki. Ustawia Nepomuka, który do wieczora będzie strzegł mieszkańców gminy Strzyżewice. Około dwudziestej pierwszej znów zaniesie go do domu. Po co? – Żeby go w nocy ktoś nie ukradł. Tak się wymieniamy: on pilnuje nas w dzień, ja jego w nocy – śmieje się Chrząstowska.
Eligiusz Suchodolski, dziedzic Gościeradowa, nie miał szczęścia w miłości. Gdy zdradziła go kolejna wybranka, ogarnął go taki wstręt do płci niewieściej, że wypędził z pałacu wszystkie kobiety. Dziś o nieszczęśliwej miłości przypomina łuk triumfalny. A piękny pałac z ogrodem i zadziwiającym spichlerzem zalicza się do najpiękniejszych miejsc w Polsce.
Socjalizm wszędzie nęci tak samo: Damy ci coś za darmo. A ludzie wszędzie lubią dostawać prezenty, więc wierzą w lewe obietnice, tak jak dziewczyna na sianie wierzy chłopakowi, że on jej nie opuści aż do śmierci...
Najdroższym grzybem, który można kupić w Polsce jest trufla. Jedna sztuka kosztuje sto osiemdziesiąt złotych. Przy trufli smardz to prawdziwa taniocha. Kilogram niezwykłych grzybów kosztuje tylko sto sześćdziesiąt. Przy takiej arystokracji prawdziwki po czterdzieści złotych za kilogram to grzybowa trzecia liga. Miejsca występowania smardzy pod Kazimierzem są okryte tajemnicą. Do tego stopnia, że nasz przewodnik Józef Jasiński, poprowadził nas na niezwykłą wyprawę w Wielką Sobotę, gdy ludzie ciągnęli z koszyczkami do kościoła. Świtem pomodliliśmy się przy grobie Pana Jezusa u św. Anny, a potem ruszyliśmy w stronę Rogowa. Spytacie, co ma do smardzy modlitwa? Ma i to dużo. Przed wojną wyprawę po smardze zaczynano od krzyża. Żeby czasem z diabelską piestrzenicą ich nie pomylić. Główki podobne, tylko zwoje na kapeluszu inne.
Kiedy cztery lata temu wierni ujrzeli grób Pański w kazimierskiej farze, oniemieli. Zamiast kwiatów goła posadzka. Zamiast Chrystusa gołe stopy wystające z całunu. Wśród wiernych zawrzało. A ks. Tomasz Lewniewski łagodnie tłumaczył, że prawdy o śmierci nie oszuka zapachem hortensji.
Kiedy dwa lata temu na murze pojawił się napis \"Ruskie won\", Olga Grabski, repatriantka ze Wschodu, która na rynku sprzedaje obrazy, w milczeniu połykała łzy. Wydawało się, że gdy przed kazimierską farą stanął papieski krzyż - po antyruskiej ksenofobii nie będzie śladu. A jednak znowu komuś przeszkadzają malarze. Komu?
Kiedy dwa lata temu na murze pojawił się napis:Ruskie won! -Olga Grabski, repatriantka ze Wschodu, która na rynku sprzedaje obrazy, w milczeniu połykała łzy. Wydawało się, że gdy przed kazimierską farą stanął papieski krzyż - po antyruskiej ksenofobii nie będzie śladu. A jednak znowu komuś przeszkadzają malarze. Komu?