Socjalizm wszędzie nęci tak samo: Damy ci coś za darmo. A ludzie wszędzie lubią dostawać prezenty, więc wierzą w lewe obietnice, tak jak dziewczyna na sianie wierzy chłopakowi, że on jej nie opuści aż do śmierci...
• Wrócił pan z kolejnej wyprawy. Skąd?
- Z Panamy. Wróciłem szczęśliwie, więc wypada mi bardzo podziękować za wasze modlitwy.
• Pomogły?
- Tak. Ale zaraz po powrocie okazało się, że są potrzebne znowu, tyle, że w trochę innej intencji. Więc kto może, niech mnie nadal wspomina w pacierzu.
• A jak się panu podoba w Polsce po kilku miesiącach nieobecności?
- Słucham "Wiadomości” i widzę, że jest źle. Ale jednocześnie widzę, że to zło nareszcie zaczyna wywoływać w ludziach opór i prowokować ich do aktywnego sprzeciwu. Do tej pory w narodzie panował marazm, machanie ręką na kolejne afery, odwracanie się plecami do spraw publicznych.
• Pan też się odwracał.
- Tak. Jak już nie mogłem patrzeć, co się tu wyrabia, brałem paszport, kupowałem bilet - i leciałem do dżungli.
• Wrócił pan do swojej ukochanej Ojczyzny - i co?
- Widzę zaczątki buntu. Miarka się przebiera... Policja strzela i zabija ludzi "przez pomyłkę”. Bak benzyny w czasie mojej nieobecności podrożał ze 120 do 160 złotych. To wszystko są drobne kropelki goryczy. Dzban jeszcze wodę nosi, ale lada chwila ucho się urwie.
• Jak widać Polskę z dalekich krajów?
- Patrzę na tę moją ukochaną Matkę-Polskę i jest mi jej strasznie żal.
• Dlaczego?
- Bo robi coraz większe głupstwa. Kiedy w roku 1989 rozwiodła się z tym wrednym komunistycznym bandytą, który ją przez tyle lat okradał i bił, to myślałem, że już do niego nie wróci.
• Wróciła?
- Ona teraz znowu w jego objęciach! Z tym samym tłustym pijakiem o niebieskich oczach. Jak na to patrzę, to trafia mnie szlag. Matko-Polsko, gdzie Twój rozum, Twój instynkt samozachowawczy?!
• Dalej pan jest młotem na lewicę?
- Jestem. Tyle, że teraz nie bardzo mam gdzie walić. W domu przed telewizorem, to nie to samo co w telewizji - w kilku milionach domów naraz.
• Dlaczego Polacy wierzą lewicowym politykom?
- To nie tylko Polacy. Socjalizm wszędzie nęci tak samo: Damy ci coś za darmo. A ludzie wszędzie lubią dostawać prezenty, więc wierzą w lewe obietnice, tak jak dziewczyna na sianie wierzy chłopakowi, że on jej nie opuści aż do śmierci. I ciężko na świecie znaleźć dziewczynę, która po pierwszym złym doświadczeniu nie uwierzy następnemu pięknisiowi-cwaniakowi. Z narodami jest podobnie - nasz uwierzył Gomółce, potem Gierkowi, potem Millerowi... A przecież lewicowy polityk zawsze zachowuje się tak samo: nażre się na koszt dziewczyny, parę razy ją wy..., a potem idzie obiecywać innej te same gruszki na wierzbie.
• Dlaczego tak często się dzieje, jak Polak dorwie się do władzy, to zamiast odpowiedzialnie rządzić, próbuje urządzić siebie i bliskich a Polskę i Polaków ma gdzieś?
- To złe przyzwyczajenie z przeszłości. W czasach PRL państwo nie było nasze, nie było dobrem wspólnym, tylko wrogiem. Państwo okradało nas, no to my wzajemnie - okradaliśmy państwo. I tak nam to we krwi zostało. Polska nie jest nasza, ona wciąż jest "ich”; jakby cudza.
• Co pana tak gna po świecie, że odlatuje pan do ciepłych krajów jak bocian?
- Szukam miejsc, gdzie nie dotarła jeszcze nasza cywilizacja. Szukam ostatnich wolnych Indian - dzikich plemion Amazonii. W ten sposób realizuję dziecięce marzenia o dalekich podróżach i przygodach. Robię rzeczy o których kiedyś czytałem w książkach przygodowych. Najbardziej jestem szczęśliwy pośród dzikich plemion. Tam, gdzie nie ma granic państwowych, władzy, urzędasów. Tam, gdzie człowiek sam decyduje o sobie.
• Wojciech Cejrowski nie nosi więc butów, zamiast majtek wkłada przepaskę biodrową, jedzenie zdobywa za pomocą dmuchawki...
- Butów nie noszę, bo ich nie noszą Indianie. Gdy jadowita mrówka albo skolopendra trafi na gołą stopę, to ucieka. A jak wpadnie do buta, to ukąsi. To samo dotyczy koszuli - lepiej, kiedy mrówka spadnie na gołe plecy, niż za kołnierz. Kiedy wędruję z moimi indiańskimi przewodnikami, stawiam stopy na ich śladach, żeby nie wdepnąć w coś, co kąsa albo kłuje i ma jad. Są oczywiście zagrożenia, których się nie da uniknąć - na przykład motyl śmierci.
• Motyl śmierci?
- Kiedyś w podmokłej dżungli moi przewodnicy padli plackiem na ziemię i ukryli twarze w dłoniach. Potem w popłochu zaczęli cofać się w moją stronę. Głowę trzymali tuż przy gruncie. Ryli twarzami w błocie i liściach, jakby chcieli się zakopać. Bez namysłu zacząłem robić to samo. W takich sytuacjach to najlepsze wyjście.
• Co to było?
- Przeleciał motyl zabójca. Bardziej jadowity niż najbardziej jadowite węże. Wydziela cyjanek, który krystalizuje się na jego skrzydełkach, tworząc maleńkie igiełki. Coś na kształt waty szklanej. Kiedy taki motyl czuje się zagrożony, gwałtownym ruchem strzepuje skrzydła.
• Co wtedy?
- Kruche drobinki cyjanku odłamują się i zaczynają fruwać w powietrzu. W powietrzu unosi się prawie niewidoczny obłoczek śmierci. Coś się lekko skrzy, migocze. Potem migocze serce...
• Jada pan pieczone mrówki?
- Jadam, ale niezbyt chętnie. Dla Indian to tyle, co nasze chrupki, a ponieważ za żadnymi chrupkami nie przepadam, więc i tych mrówczanych unikam.
• Robale też pan jada?
- Pędraki wydłubane z butwiejących pni to amazoński przysmak. Robi się z nich rosołek i szaszłyki, ale najczęściej podaje na surowo. Indiańskie dzieci pochłaniają je łapczywie jak czekoladki. Ja miałem z tym trochę kłopotów, ale przełknąłem...
• I małpy też pan jadł?
- Małpy to dla Indian przysmak. Coś, jak dla nas rosół z kury. Kurę przed ugotowaniem też trzeba zabić, oskubać, wypatroszyć, podzielić na części. Oczywiście, są pewne różnice. Kura ma pazurki.
• A małpa?
- Małpa ma rączki, jak u małego dziecka. Ale to nie znaczy, że Indianie są barbarzyńcami, bez serca. Przeciwnie - gdy upolują małpę karmiącą młode, zawsze adoptują jej potomstwo. Potem je wychowują i wypuszczają do lasu.
• W kolejnych programach telewizyjnych Cejrowski macha bosą nogą i popija mate i nie może rozstać się z guampą, specjalnym naczyńkiem na ten napój ze świętego ziela.
- Tradycyjny, indiański sposób picia mate przypomina rytuały związane z paleniem fajki pokoju. W jednym i w drugim przypadku ważną rolę pełni sprzęt. Cybuch fajki był rzeźbiony z kamienia, a naczynko na mate powinno być wykonane ze specjalnego gatunku drewna Paolo Santo, co znaczy Święty Pień.
• Twierdzi pan, że picie mate jest jak palenie fajki pokoju. Widziałem w programie, jak sącząc mate, dokuczał pan Agnieszcze Frytkowskiej "Frytce”, sławnej z miłosnych ekscesów na oczach widzów. Aż się popłakała. Jeden z internautów napisał, że jakby pan go tak molestował słownie, to by pana zabił...
- "Frytka” wystąpiła u mnie dobrowolnie. Po nagraniu stwierdziła, że nie spodziewała się takich ostrych pytań i poprosiła byśmy nagrali to samo jeszcze raz. Prosiła, żebym, jej zadawał te same pytania w tej samej kolejności, co poprzednio. Zgodziłem się, bo uznałem, że powinienem jej dać szansę - ona ma dużo mniejsze doświadczenie telewizyjne ode mnie. No więc nagraliśmy to ponownie. Potem "Frytka” podpisała umowę i wzięła honorarium. A przecież miała prawo się nie zgodzić na emisję. Skoro się zgodziła, to teraz nie ma prawa protestować, że nie wiedziała, w co się pakuje.
• Nie bał się pan Krzysztofa Rutkowskiego, najsłynniejszego detektywa RP i przyjaciela "Frytki”?
- Czemu? Znam pana Rutkowskiego. Wprawdzie kiedyś był ubekiem, ale dzisiaj ratuje ludzi, a nie mści się na wrogach ludu.
• Wróćmy do wypraw. Czego pan szuka wśród Indian?
- Uczę się od nich mądrości. Człowiek przez całe życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur. Muszę wziąć przykład z Indian: mniej słów, więcej ciszy, która mówi.
• W ciszy odnajduje pan Boga?
- Cisza to dobre miejsce na znalezienie Boga. Czasami pokazuje mi skraj swojej szaty; przez gęste liście. Wiem, że stale jest blisko. Chyba, że to ja sam zaczynam przed nim uciekać; w grzech.
• Pan? Pierwszy prześmiewca, młot na kołtunów? Który drwi z niedouczonych urzędników pana Boga? WC, zwany Ciemnogrodem?
- Czczę Ojca i Matkę swoją. Jak wchodzi kobieta, to wstaję. Rano zaczynam dzień od pacierza. I tak go kończę. Czy to jest Ciemnogród?
Wojciech Cejrowski
Studiował reżyserię (PWST Warszawa), historię sztuki (KUL) i antropologię (UW).