To będzie prawdziwy hit grupy czwartej. Lider, czyli Wieczysta Kraków w sobotę zmierzy się u siebie z drugą w tabeli Avią Świdnik. Jeżeli wygrają gospodarze, to odskoczą rywalom już na 12 punktów. Początek spotkania zaplanowano na godz. 12
Wieczysta już w poprzednim sezonie była faworytem do awansu, ale ostatecznie zajęła dopiero trzecie miejsce. Obecne rozgrywki też nie przebiegały po myśli drużyny z Krakowa.
Aż do momentu zatrudnienia Sławomira Peszki w roli trenera. Były reprezentant Polski w lidze do tej pory poprowadził zespół w 13 meczach. I zanotował w nich: 11 zwycięstw oraz dwa remisy. Co więcej, ekipa z „Grodu Kraka” ma na koncie dziewięć kolejnych wygranych.
Avia nie radzi sobie ostatnio tak dobrze. Po jesieni traciła do głównego rywala w walce o awans zaledwie trzy „oczka”. Teraz ten dystans wzrósł już do dziewięciu. Żółto-niebiescy na trzy wiosenne spotkania przegrali dwa i marzenia o II lidze coraz bardziej oddalają się od Świdnika.
– Musimy się skoncentrować, żeby lepiej punktować. Mamy momenty, ale to za mało. Wiemy, jaką przewagę ma nad nami Wieczysta. Nie ma jednak sensu na to patrzeć, trzeba odbudować przede wszystkim siebie i zacząć wygrywać. Trzy mecze i tylko trzy punkty, to stanowczo za mało. Aby dotrzymać kroku liderowi trzeba było od początku wygrywać, a my tego nie zrobiliśmy – mówi Łukasz Mierzejewski, trener żółto-niebieskich.
Szkoleniowiec dodaje jednak, że jego drużyna nie ma zamiaru poddawać się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. – Znamy jakość przeciwnika, ale chcemy podjąć rękawicę. Pokazaliśmy już, że można z nimi wygrać. Mają bardzo mocny skład, świetnie radzą sobie na wiosnę, ale pojedziemy do Krakowa bez bojaźni – zapewnia „Mierzej”.
Wygrana w jaskini lewa na pewno byłaby świetnym momentem na przełamanie. A tak się składa, że Avia potrafi wygrywać z Wieczystą. W trzech poprzednich meczach obu ekip to świdniczanie zanotowali: dwa zwycięstwa (2:1 w poprzednim sezonie i 3:1 w obecnym oraz wyjazdowy remis 1:1 mimo gry w dziesiątkę od 49 minuty).
Wiadomo, że bogaty rywal w zimie stał się jeszcze bogatszy. Do Michała Pazdana, Jacka Góralskiego, Thibault Moulina czy Michała Fidziukiewicza dołączyli przecież: Tomasz Swędrowski, Michał Trąbka, a także Konrad Kasolik, czyli zawodnicy, którzy występowali do niedawna w ekstraklasie. Pewnie dla kibiców ze Świdnika sukces w sobotę wydaje się nierealny, ale z drugiej strony nie takie rzeczy w piłce się zdarzały, a każda passa kiedyś się kończy.
Dobra wiadomość dla trenera Mierzejewskiego, to powrót do gry Adriana Paluchowskiego. Autor 11 goli w rundzie jesiennej najpierw opuścił ostatnie sparingi, a później dwa pierwsze spotkania na wiosnę. Zagrał jednak w końcówce meczu z Wisłoką i na pewno z „Paluchem” na murawie o bramki będzie zdecydowanie łatwiej. Świdniczanie nadal nie mogą za to liczyć na: Patryka Małeckiego, Wojciecha Białka, Marcela Myszkę czy Patryka Drozda.