Misja prześcignięcia Wieczystej Kraków od początku wydawała się trudna do zrealizowania. Zwłaszcza po zimowych transferach lidera. W Świdniku liczyli jednak, że Avia dłużej powalczy o awans. A tymczasem już po czterech kolejkach rundy wiosennej przewaga drużyny Sławomira Peszki wzrosła do 12 punktów.
W sobotnim spotkaniu na szczycie żółto-niebiescy nie zagrali źle. Zabrakło im jednak konkretów pod bramką rywali i trochę szczęścia. Nie obyło się też bez kontrowersyjnych sytuacji. Przy bramce na 1:0 goście sygnalizowali spalonego.
– Oglądaliśmy sporne sytuacje i wydaje się, że przy bramce Michała Fidziukiewicza spalonego jednak nie było. Rzut karny dla nas w końcówce? W tym wypadku chyba jednak jedenastka nam się należała. To już jednak nic nie zmieni – mówi Łukasz Mierzejewski, trener Avii.
A jak ocenia zawody w wykonaniu swojej drużyny? – Trzeba przyznać, że Wieczysta się poprawiła. W obronie grają znacznie lepiej. W pierwszej połowie ciężko było nam coś stworzyć z przodu. W drugiej potrafiliśmy się dłużej utrzymać przy piłce i gra wyglądała lepiej. Liczyłem, że uda się wyrównać. Klarownych okazji jednak brakowało. Nie był to zły mecz, ale dobre momenty to za mało. Liczy się to, co w bramce. Jesteśmy teraz w trudnej sytuacji, bo tracimy już do rywali 12 punktów. Z ich potencjałem kadrowym na pewno będzie ciężko. Trzeba podziękować kibicom, że przyjechali z nami i cały czas nas wspierali. Niestety, nie odwdzięczyliśmy się w Krakowie – dodaje popularny „Mierzej”.
Czy teraz skoro awans się bardzo mocno oddalił, to jego podopiecznym będzie łatwiej o punkty? – Nie wiem czy u nas ta presja była taka duża. Staraliśmy się zdejmować ją z chłopaków. Wiadomo, że liczyliśmy na zupełnie inny początek rundy. Żałujemy meczów z KSZO i Wisłoką, ale już nikt nam punktów nie zwróci. Trzeba patrzeć do przodu i szukać rozwiązania, żeby szybko zacząć punktować – wyjaśnia opiekun żółto-niebieskich.
Pomóc mogą powroty po kontuzjach. Coraz lepiej czuje się Patryk Małecki, do gry powoli wraca także Wojciech Białek, który w tym tygodniu miał wznowić zajęcia. Cały czas brakuje jeszcze podstawowego na jesieni młodzieżowca – Marcela Myszki. Kiedy szkoleniowiec spodziewa się powrotu tych zawodników na boisko?
– „Mały” chciałby pomóc drużynie, jak najszybciej. Mówił nawet, że może w sobotę usiadłby już na ławce. Na razie biega bez piłki, więc jeszcze zobaczymy. Do meczu jest trochę czasu. Jak wygląda sytuacja reszty kontuzjowanych piłkarzy? Liczę, że w ciągu dwóch tygodni wszyscy będą gotowi do treningu na sto procent – dodaje „Mierzej”.
Jego podopieczni w sobotę zagrają u siebie z Podhalem Nowy Targ (13).