Avia szybko pozbierała się po porażce w Chełmie. W sobotę podopieczni Łukasza Mierzejewskiego pokonali u siebie Wisłokę Dębica 2:0. A trzeba dodać, że rywale ostatni raz ani jednego punktu nie zdobyli… 20 marca. W pięciu kolejnych występach wywalczyli 11 „oczek”.
Gospodarze bardzo szybko otworzyli wynik. Już w 180 sekundzie Dawid Kuliga idealnie dośrodkował na głowę Piotra Darmochwała, a ten przymierzył w poprzeczkę. Pierwszy do piłki dopadł jednak Dominik Maluga i także głową wpakował ją z bliska do siatki.
Niedługo później Roman Mykytyn pokonał bramkarza rywali, ale wcześniej arbiter zasygnalizował pozycję spaloną. Goście musieli odważniej zaatakować, bo nie mieli już nic do stracenia, ale stwarzanie zagrożenia pod bramką Andrzeja Sobieszczyka przychodziło im z wielkim trudem, bo Avia była dobrze zorganizowana.
W 40 minucie w jednej akcji dwa fatalne błędy popełnił Sebastian Fedan. Najpierw źle przyjął piłkę na kole środkowym. A był w tej sytuacji ostatnim zawodnikiem Wisłoki przed swoim bramkarzem. Z prezentu skorzystał Kamil Oziemczuk, który przejął futbolówkę i pognałby sam na bramkę gdyby nie Fedan, który wślizgiem wyciął zawodnika Avii. A skoro miał już na koncie żółtą kartkę, to musiał przedwcześnie opuścić boisko. A to oznaczało, że żółto-niebiescy nie tylko mieli gola w zapasie, ale i jednego zawodnika więcej. A przed sobą całe 45 minut.
Po zmianie stron ekipa z Dębica nie rezygnowała. Groźnie atakował chociażby Karol Rębisz, ale chociaż poradził sobie z dwoma rywalami, to na koncie strzelił nad bramką. Damian Łanucha, czyli specjalista od stałych fragmentów gry miał też sytuację po rzucie wolnym jednak huknął w mur. Drużyna Dariusza Kantora cały czas była groźna, a świdniczanie długo nie potrafili zamknąć spotkania. Udało się dopiero w doliczonym czasie gry. Jakub Cielebąk zagrał z prawego skrzydła na długi słupek do Mateusza Kompanickiego, a ten od razu odegrał do Wojciecha Białka. „Biały” z bliska dopełnił tylko formalności i ustalił rezultat na 2:0.
– Przeciwnik cały czas był groźny, dlatego cieszymy się z trzech punktów. Zawsze ciężko nam się z nimi grało, a ostatnio naprawdę dobrze punktują. Dodatkowo zazwyczaj nasze pojedynki są bardzo zacięte i na styku. Tak samo było w sobotę. Nie było łatwo o to zwycięstwo. Szkoda, że nie udało nam się wykorzystać liczebnej przewagi, bo kilka razy wychodziliśmy z dobrymi akcjami, ale nie umieliśmy ich wykorzystać. Wisłoka goniła wynik i było nerwowo do końca – ocenia Łukasz Mierzejewski, trener żółto-niebieskich.
Avia Świdnik – Wisłoka Dębica 2:0 (1:0)
Bramki: Maluga (4), Białek (90+4).
Avia: Sobieszczyk – Dobrzyński, Kuliga, Mykytyn (71 Szpak), Niewęgłowski (83 Cielebąk), Wójcik, Uliczny, Maluga, Darmochwał, Oziemczuk (65 Kompanicki), Białek.
Wisłoka: Mrózek – Cabała, Fedan, Kozłowski, Wójcik (73 Lubera), Łanucha, Zygmunt (86 Mazur) Rębisz, Kamiński, Siedlik, Pawlak (64 Palonek).
Żółte kartki: Kuliga, Oziemczuk, Dobrzyński, Maluga, Darmochwał, Białek – Pawlak, Fedan.
Czerwona kartka: Fedan (Wisłoka, 40 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Albert Bińkowski (Skarżysko Kamienna).