Trzecia porażka w tym sezonie AZS UMCS Volley. Lublinianki musiały uznać wyższość lidera grupy drugiej Legionovii Legionowo po porażce 1:3. Co ciekawe, to gospodynie wygrały pierwszego seta, ale później znacznie lepiej radziły sobie rywalki.
W pierwszej części meczu wszystko szło po myśli drużyny z Lublina. AZS UMCS Volley prowadził w końcówce 18:13, a ostatecznie wygrał z liderem do 16. Niestety, w kolejnych odsłonach tak różowo już nie było. W drugiej partii przyjezdne odskoczyły na pięć „oczek” (15:20) i chociaż drużyna Bartosza Jesienia zdobyły trzy punkty z rzędu, to i tak przegrała 18:25.
Najbardziej wyrównany był trzeci set. W wielu fragmentach to Legionovia była górą, ale w końcówce udało się doprowadzić do stanu 24:24. Końcówka ponownie należała do najlepszej drużyny grupy drugiej, która triumfowała do 24. Czwarte rozdanie najpierw przebiegało pod dyktando lublinianek, które prowadziły nawet 8:3. Szybko było jednak po 13, a w końcówce ekipa z Legionowa odskoczyła na 20:24 i ostatecznie przypieczętowała zwycięstwo za trzy punkty.
– Na pewno dziewczyny nie zagrały na takim poziomie, do jakiego nas przyzwyczaiły. Duża ilość błędów w kontrach jak i pierwszych akcjach napędzały siatkarki z Legionowa. Później ciężko było nam odrabiać kilkupunktową stratę. Na pewno brawa dla dziewczyn za pogoń w trzecim secie, gdzie wyszły naprawdę z dużego dołka. Mieliśmy nawet piłkę setową, ale nie potrafiliśmy mądrze rozegrać kontry – ocenia na klubowym portalu trener Bartosz Jesień.
AZS UMCS Volley Lublin – Legionovia Legionowo 1:3 (25:16, 18:25, 24:26, 21:25)
AZS UMCS Volley: Hochołowska, Duma, Jackowska-Boryc, Ligienza, Gieroba, Dzida, Chadała, Elko, Urbańska, Kowalczyk, Kostur, Kłuś, Romaniuk.
Nie zagrały na swoim poziomie
Siatkarek Tomasovia w weekend też nie dopisała do swojego konta ani jednego punktu. Podopieczne Stanisława Kaniewskiego przegrały w Sędziszowie Małopolskim z tamtejszą Marbą 0:3
Niebiesko-białe mogły się jednak pokusić o duży lepszy wynik. W wielu fragmentach pierwszego seta przegrywały różnicą czterech-pięciu punktów. W końcówce doprowadziły jednak do remisu po 18, a po chwili miały nawet szansę wyjść na prowadzenie. Niestety, zmarnowały ją, a gospodynie zanotowały świetny finisz i wygrały do 19.
Druga część spotkania była bardzo wyrównana aż do samego końca. Tomasovia miała w zapasie dwa „oczka” (22:24) i piłkę setową. Zamiast wyrównać straty w meczu podopieczne trenera Kaniewskiego przegrały jednak 25:27. I w trzeciej partii nie wierzyły już specjalnie, że są jeszcze w stanie coś ugrać. W efekcie, przegrały w Sędziszowie Małopolskim 19:25, a cały mecz do zera.
– Szczerze mówiąc gdybyśmy zagrali na swoim normalnym poziomie, to mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Może swoje zrobiła presja wyniku? Bo jednak to było ważne spotkanie dla układu tabeli. Na trybunach było też sporo kibiców, a dziewczyny chyba za bardzo chciały. Czasami w takich sytuacjach wychodzi odwrotnie – wyjaśnia trener ekipy z Tomaszowa Lubelskiego.
I dodaje co nie funkcjonowało w jego drużynie. – Było dużo niedokładności, zepsutych ataków, ale w obronie też nie graliśmy tego co zawsze. W naszych poczynaniach było sporo chaosu. Brakowało też dziewczyny, która w trudnych momentach wzięłaby ciężar gry na siebie. Wiadomo jednak, że swoje mógł zrobić również tydzień przerwy, bo wypadliśmy z rytmu. Mamy bardzo młody zespół, który ciągle musi się uczyć i docierać – dodaje szkoleniowiec.
Marba Sędziszów Małopolski – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:0 (25:19, 27:25, 25:19)
Tomasovia: Wąsik, Klisiak, Świerkosz, Orzyłowska, Rodak, Staworzyńska Wiśniewska (libero) oraz Wałek, Kaczmarczyk, Lubas.