To był ciężki, ale i bardzo udany weekend dla Tomasovii. Drużyna Stanisława Kaniewskiego w piątek pokonała SMS PZPS II Szczyrk, a dzień później KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. W obu spotkaniach gospodynie nie straciły nawet seta. Dzięki temu wskoczyły na pierwsze miejsce w tabeli grupy czwartej
Na prośbę rywalek zaplanowany na przyszły tydzień mecz z SMS PZPS II odbył się już w piątek. A to oznaczało, że drużyna z Tomaszowa Lubelskiego miała przed sobą dwa mecze w dwa dni. Mimo to sprostała zadaniu. Z młodą drużyną ze Szczyrku udało się wygrać do zera, ale spotkanie wcale nie było łatwe.
Największy opór przyjezdne stawiły w pierwszym rozdaniu, które niebiesko-białe rozstrzygnęły na swoją korzyść 25:21. Później gospodynie wygrywały do: 18 i na koniec 15. – Nie lubię grać dzień po dniu, dziewczyny pewnie też. W piątek były duże emocje i chociaż wynik jest dobry, to naprawdę trzeba było się napracować na ten sukces. Przeciwniczki mają bardzo wysoki zespół i musieliśmy podejść inaczej do tego spotkania pod względem taktycznym. Obawiałem się, co z tego wyjdzie, ale dziewczyny stanęły na wysokości zadania – cieszy się trener Kaniewski.
Wiadomo, że w sobotę musiało się pojawić zmęczenie. W pierwszej partii starcia z KSZO wydawało się jednak, że Tomasovia pewnie zmierza po wygraną. Prowadziła już 17:11. A tymczasem niedługo później piłkę setową miały siatkarki z Ostrowca Świętokrzyskiego. Jakimś cudem miejscowe się jednak wybroniły, a później pokonały rywalki 26:24. W drugiej części zawodów trwała zacięta walka, ale górą ponownie były podopieczne trenera Kaniewskiego. Tym razem do 20. A w trzeciej odsłonie mecz zakończył się wynikiem 25:18.
– Kluczowy był pierwszy set. Wszystko dobrze się układało dla nas, a mogliśmy przegrać. Na szczęście wyszliśmy z opresji. Słowa uznania dla dziewczyn, że potrafiły wygrać oba spotkania. Wspaniały doping naszej publiczności też zrobił swoje, bo w trudnych momentach mogliśmy liczyć na kibiców – dodaje opiekun klubu z Tomaszowa Lubelskiego.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – SMS PZPS II Szczyrk 3:0 (25:21, 25:18, 25:15)
Tomasovia: Wąsik, Klisiak, Świerkosz, Orzyłowska, Rodak, Staworzyńska, Wiśniewska (libero) oraz Wałek, Kaczmarczyk, Lubas, Zaturska.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 3:0 (26:24, 25:20, 25:18)
Tomasovia: Wąsik, Klisiak, Świerkosz, Orzyłowska, Rodak, Staworzyńska, Wiśniewska (libero) oraz Wałek, Kaczmarczyk, Lubas, Zaturska.
Szósta wygrana z rzędu
Dobrze wiedzie się też drugiej z naszych ekip. AZS UMCS Volley po pauzie przed tygodniem wrócił do gry w dobrym stylu i pokonał na wyjeździe AZS Uniwersytet Gdański 3:0. Dzięki temu nadal zajmuje drugie miejsce w swojej grupie
Lublinianki musiały się jednak mocno napracować na ten sukces. Pierwsza partia dostarczyła sporej dawki emocji. Przyjezdne wypracowały sobie kilka punktów przewagi, ale w końcówce o mały włos jej nie zmarnowały. Ostatecznie wygrały na przewagi 29:27. W drugiej partii to rywalki częściej były na prowadzeniu, a AZS UMCS musiał gonić, ale misja zakończyła się sukcesem. A duża w tym zasługa dobrej zagrywki i skończyło się 22:25.
W trzeciej odsłonie wydawało się, że nie będzie już większych problemów z zamknięciem spotkania, bo na tablicy wyników pojawił się rezultat 20:14. Gospodynie nie zamierzały się jednak tak łatwo poddawać i ponownie napsuły przeciwniczkom sporo krwi. Mimo nerwowej końcówki ponownie udało się wygrać do 22.
– W pierwszym secie mieliśmy nawet pięć punktów przewagi i raczej kontrolowaliśmy mecz. Niestety, roztargnienie w końcówce kosztowało nas trochę nerwów, a rywalki potrafiły odrobić straty. Cieszy szósta wygrana z rzędu, ale teraz zapowiada się trochę trudniejszy mecz. Przed nami Węgrów, który ma nawet aspiracje pierwszoligowe. Dlatego zobaczymy, jak będzie po sobotnim spotkaniu – mówi Bartosz Jesień, trener ekipy z Lublina.
AZS Uniwersytet Gdański – AZS UMCS Volley Lublin 0:3 (27:29, 22:25, 22:25)
AZS UMCS Volley: Wełna, Chadała, Urbańska, Gieroba, Kostur, Jackowska-Boryc, Kłuś (libero) oraz Hochołowska, Elko, Ligienza.