Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

7 lutego 2021 r.
13:29

Bez światła nie ma spektaklu. "Okazuje się, że sam komputer świateł nie zrobi."

8 1 A A
(fot. Malwina Majer)

W Teatrze Osterwy pojawił się drugiego lutego 1958 roku. – Pana Stasia Kuny, legendarnego szewca już nie ma. Stolarza Jurka Ostrowskiego już nie ma. Nie ma krawców, nie ma Mariana Marzyckiego, słynnego fryzjera, który pracował w teatrze jeszcze przed wojną. Lista nieobecnych się wydłuża. Zostałem ja, Ostatni Mohikanin – mówi Edward Ciechoński, mistrz oświetlenia w Teatrze Osterwy, gdzie pracuje 63 lata.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Skąd ten teatr?

– Stryj zajmował się elektryką, w rodzinie był też iluzjonista. W teatrze nikt się nie udzielał. Skąd ten teatr? Jak miałem 10 lat, mieszkałem blisko teatru. Bileterką była pani Sabina, czasem udawało się wkręcić na galerkę. Duże wrażenie robiła na nas studnia w środku budynku. Oraz kotłowania pod sceną. Nie było centralnego ogrzewania, były za to otwarte paleniska, na których paliło się ognisko. Specjalnymi luftami ciepłe powietrze szło na widownię, często gęsto, jak był niekorzystny wiatr, na ludzi poszło trochę dymu.

  • Pan jest z wykształcenia elektrykiem?

– Tak. Zacząłem pracę drugiego lutego 1958 roku, tuż po odbyciu służby wojskowej. W czasie pracy w teatrze jeździliśmy do Warszawy na sympozja, poświęcone technice oświetleniowej. Oglądaliśmy nowinki techniczne, szkoliliśmy się, jak ustawiać światło. Z powodu cen aparatura była poza zasięgiem teatru.

  • Pamięta pan zapach kawy, palonej w teatralnej kawiarence pana Feliksa Widelskiego? To był na ówczesne czasy ewenement kawowy i towarzyski, bo wszak w Lublinie prawdziwej kawy się wówczas nie piło?

– Dobrze pamiętam pana Feliksa. Pomieszczenie było maleńkie, dwie półki do picia kawy na stojąco, dwa krzesełka i stolik. Podawał kawę w małych filiżankach, od firmy dostawało się ziarnka, żeby poznać smak kawy, którą się piło. Widelski sam palił kawę, na zapleczu stał piecyk do wypalania ziaren. Mielił ziarna w specjalnym młynku. Miał specjalny czajnik do gotowania kawy. Nigdy tego czajnika nie wymieniał, teatralny ślusarz tylko zmieniał mu przepalone dno. W drugim czajniczku miał wodę. Wlewał do podgrzanej filiżanki gęsty napar, dolewał wody, kładł ziarenka na spodeczku. Miejsce było znane, przychodziła tam sama śmietanka: adwokaci, lekarze, no i my, aktorzy, pracownicy teatru.

  • Na kawę wpadał Stanisław Mikulski, wówczas aktor w Teatrze Osterwy.

– Stasiu był gwiazdą. Nawet miałem okazję wystąpić z nim na scenie. Statystowałem, grając żołnierza w sztuce Emmanuela Roblesa „Montserrat”, Mikulski grał pułkownika Izquierdo. W roli Montserrata, oficera hiszpańskiego, wystąpił Jan Machulski.

  • Który z panów miał większe wzięcie u kobiet?

– Może Mikulski mniej, ale Jasio Machulski tak. Jak stawiał samochód przy teatrze, to często gęsto dziewczyny malowały mu szminką serca przebite strzałą. Machulski był bardzo lubiany. Zrobił parę spektakli. Kiedy na scenie pojawił się w amerykańskiej sztuce „Zaklinacz deszczu”, dostawał huragan braw. A dziewczyny za nim szalały.

  • Gdzie chodziliście po spektaklach?

– Po spektaklu szło się do Karasia. Brało się miskę raków, trochę wódeczki, to były piękne spotkania. Drugi adres towarzyski to restauracja Śródmiejska, po drugiej stronie ulicy, bo w Karasiu często brakowało miejsca. Tam był osobny barek, który nazywaliśmy klatką lwa. Brało się maleńką wódeczkę. Zakąska była obowiązkowa, więc brało się do tego jajko. Nikt tego jajka nie jadł, zdarzało się, że kilkakrotnie szło na sprzedaż.

  • Czemu światło w teatrze jest tak ważne?

– Bez światła nie ma spektaklu. Dziś technika poszła do góry, ustawienia świateł zapisuje się w komputerze.

  • Kabina elektryków zawsze była na jaskółce?

– Nie. Najpierw mieściła się na parterze, po lewej stronie, przy scenie. Pracowaliśmy na nastawni wałowej sytemu AEG. Nastawnia miała 64 obwody, do obsługi musiało być dwóch ludzi. Dobrą sprawą były malutkie precyzery, można było dokładnie prowadzić światło. W tej chwili nie mamy możliwości, żeby 5-watową żarówkę ściemnić do zera, komputery tego nie zrobią bez mrugania światła. Kiedy teatr kupił półautomatyczną konsolę, poszliśmy na galerkę.

  • Z tego wynika, że kiedyś prowadzenie świateł było o wiele trudniejsze, bo dziś wyręczają was komputery?

– Tak. Na spektaklu „Dziś do Ciebie przyjść nie mogę” roboty było full. Na każdą piosenkę była zmiana świateł, trzeba było dokładnie śledzić tekst i nabiegać się przy nastawni. Podobnie w „Zaklinaczu deszczu”, w „Romeo i Julii” z Machulskim, w „Hamlecie”. I tak dalej. W tej chwili reżyser światła wpisze dane w komputer i światła lecą z automatu. Ale jak aktor się spóźni, trzeba ingerować w program, ludzka ręka jest nadal potrzebna. Okazuje się, że sam komputer świateł nie zrobi. W teatrze mamy nadal ręcznie opuszczane mosty z reflektorami, bez maszynistów się nie da.

(fot. Malwina Majer)
  • Świecił pan koncert Ewy Demarczyk w Teatrze Osterwy?

– Tak, nawet kilka. Ewa Demarczyk była na jednym roku ze Zbyszkiem Sztejmanem. Można powiedzieć, że była zaprzyjaźniona z teatrem, stąd kilka razy występowała na naszej scenie. Przyjeżdżała ze swoim oświetleniowcem, ale raz ustawialiśmy światła pod naszą scenę. Pamiętam, że była bardzo wymagająca wobec siebie, swoich muzyków i nas. W zasadzie podczas występu stała cały czas w jednym miejscu, na niej koncentrowały się światła, było dużo zmian i delikatnych przejść.

  • Czas ucieka. Pana Stasia Kuny, legendarnego szewca już nie ma?

– Nie ma. Stolarza Jurka Ostrowskiego już nie ma. Nie ma krawców, nie ma Mariana Marzyckiego, słynnego fryzjera, który pracował w teatrze jeszcze przed wojną. Lista nieobecnych się wydłuża.

  • Z dawnych fachowców został tylko pan?

– Tak, ja, Ostatni Mohikanin. Jeszcze dłużej pracował w teatrze Włodek Wiszniewski, ale zmarł. Włodziu przyszedł rok przede mną. Pamiętam, że często dzwonił do mnie z rana: „Ale słuchaj Edziu, czy ja wcześniej byłem w teatrze czy ty?” Włodziu, ty byłeś wcześniej – odpowiadałem.

  • Teatr to silny magnes?

– Tak, też się sobie dziwię, że nawet jak człowiek miał wolny dzień, to zaszedł do teatru, bo bez teatru tak jakoś głupio się czuł. Jak ktoś już tego bakcyla połknął, to zostawał w teatrze na całe życie.

  • Wróćmy do wspomnień. Robiliście psikusy aktorom?

– Nieustannie. Pamiętam, jak jeden z aktorów wychodził ze sceny za kulisy po walizki. Montażyści włożyli mu do nich ciężarki do obciążenia wyciągów. Jeden ważył 25 kilogramów. Złapał, puścił, huk był taki, jakby o mało scena się nie zapadła.

  • A wielkie romanse były?

– Były, ale to delikatna sprawa. Były romanse, były miłości, byli zakochani. Jak aktorka mieszkała w teatrze, to amant potrafił po rusztowaniu przez okno wejść. To dowód na to, że miłość potrafi być romantyczna.

  • Dużo spraw opierało się o teatralny bufet?

– Z bufetem to było tak. Pojechaliśmy na miesiąc do Jugosławii. W tamtejszym teatrze w Nowym Sadzie był bufet z zakąskami, daniami gorącymi, alkoholem. Wróciliśmy do Lublina, wiedzieliśmy o rewizycie. Więc w sali, gdzie dziś jest Scena Reduta, powstał bufet. Prowadziła go pani Morowa z pierwszorzędnej restauracji „Polonia”. Jedzenie w bufecie było wyśmienite: befsztyk tatarski, flaki, schabowy, mielony. Nawet alkohol był wprowadzony. Rewizyta aktorów jugosłowiańskich się odbyła, później ktoś przeholował z alkoholem, no i dyrektor powiedział: „Niestety kochani, muszę butelki zlikwidować”. Ale dobre jedzenie zostało.

  • Robiłem kiedyś wywiad z Michałem Urbaniakiem, który powiedział mi, że życie jest jak jazda tramwajem po zakręcie: masz się czego trzymać, nie wylecisz zza zakrętu. Czego pan się w życiu trzyma?

– Teatru i ludzi, którzy tu pracują.

  • Co w życiu jest najważniejsze?

– Praca, do której się idzie z radością i bez której człowiek życia sobie nie wyobraża. I zdrowie, bo jak nie ma zdrowia, to nie ma nic.

  • Chyba dlatego pan młodość zachował?

– Gdzie tam. Młodość miałem, teraz jestem stary.

  • Ile pan ma lat?

– Osiemdziesiąt pięć proszę pana. A samym teatrze pracuje sześćdziesiąt trzy lata.

  • Marzenia?

– Jak ta pandemia minie, chciałbym z żoną pojechać do Ameryki, do córki. Myślimy z żoną, że jeszcze nam się uda.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Mnóstwo pieniędzy w puszkach. Zebrali ponad 36 tys. zł
galeria

Mnóstwo pieniędzy w puszkach. Zebrali ponad 36 tys. zł

Przez dwa dnia na dwóch tomaszowskich cmentarzach odbywała się kwesta. Dała świetny wynik. Do puszek trafiło ponad 36 tys. zł.

Ukrył się przed policją... w pokrowcu na ubrania

Ukrył się przed policją... w pokrowcu na ubrania

42-latek z Zamościa wybrał pomysłową, lecz nietrafioną kryjówkę przed policjantami. Poszukiwany do odbycia kary więzenia ukrył się pod stertą odzieży w pokrowcu na ubrania.

Śmiertelny wypadek na drodze. Policja poszukuje świadków

Śmiertelny wypadek na drodze. Policja poszukuje świadków

Chełmscy policjanci poszukują świadków tragicznego wypadku do którego doszło w październiku na drodze krajowej nr 12.

Bramkarz Górnika Łęczna kontuzjowany

Bramkarz Górnika Łęczna kontuzjowany

Górnik Łęczna od wtorku zaczyna przygotowania do kolejnego meczu w Betclic I Lidze. W niedzielę zielono-czarni zagrają na wyjeździe z Wisłą Płock i będą musieli poradzić sobie bez swojego bramkarza

Zamojski Dom Kultury mieście się przy ul. Partyzantów 13
15 listopada 2024, 18:00

Sześć dekad domu kultury. Jubileuszowa gala wkrótce

Najpierw był powiatowym, później wojewódzkim, a od jakiegoś czasu już miejskim. Ale cały czas działa pod tym samym adresem i w swojej siedzibie zorganizuje galę z okazji jubileuszu. Zamojski Dom Kultury świętuje swoje 60-lecie.

29-latek zadźgał partnera swojej matki
WIDEO
film

29-latek zadźgał partnera swojej matki

Nawet dożywocie może grozić 29-latkowi, który oskarżony jest o zabójstwo 42-letniego partnera swojej matki. Mężczyzna przyznał się do dokonania zbrodni.

ilustracyjne zdjęcie
biała podlaska

Białorusin przez 5 lat szpiegował lotnisko. Pomagał mu Polak

Przez pięć lat Nikolay M. śledził lotnisko w Białej Podlaskiej. Prokuratura oskarża go szpiegostwo na rzecz białoruskiego wywiadu. Pomagał mu w tym Polak.

Osoby bezdomne najczęściej ukrywają się w pustostanach. Policja w okresie jesienno-zimowym prowadzi patrole prewencyjne sprawdzając czy koczują tam osoby potrzebujące pomocy

Pierwszy przypadek wychłodzenia na Lubelszczyźnie. Zwracajmy uwagę na bezdomnych

Policjanci z Opola Lubelskiego wyjaśniają okoliczności śmierci 49-letniej mieszkanki Karczmisk. Prawdopodobną przyczyną śmierci było wychłodzenie. To pierwszy przypadek w tym sezonie na Lubelszczyźnie.

Inwestycje drogowe na Ponikwodzie! Drogi, chodniki i węzeł przesiadkowy.
WTOREK NA DZIELNI
film

Inwestycje drogowe na Ponikwodzie! Drogi, chodniki i węzeł przesiadkowy.

Gdzie powstanie droga, a gdzie chodnik czy oświetlenie – o inwestycjach w poszczególnych dzielnicach Lublina w nowym programie "Wtorek na dzielni" pytamy dyr. Grzegorza Malca, szefa Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Lublinie.

Przedstawicielki Cementu-Gryfa Chełm stawały na podium zawodów w Krakowie

Dobre występy przedstawicieli Cementu-Gryfa Chełm podczas zawodów w Krakowie i Zgierzu

W Krakowie rozegrany został Międzynarodowy Turnieju im. Władysława Bajorka. Zawody odbyły się w trzech grupach wiekowych, wśród dzieci, młodzików i kadetów. Wzięli w nich udział zawodnicy z Polski, Węgier, Ukrainy, Czech, Armenii, Danii, Chorwacji, Jordanii i Słowacji.

Klaudia Kudełko
古典音樂

Z Zamościa do Pekinu z nieznanym utworem Chopina

Pekin, Szanghaj, Xiamen, Chengdu, Chongqing i Shenzhen – w tych miastach zagra Klaudia Kudełko, pianistka z Zamościa, zdobywczyni nagrody specjalnej Outstanding Performance Prize za najlepszy występ na żywo w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Co zagra? Nieznany dotąd utwór Chopina.

Jubileuszowa edycja Targów Energetycznych ENERGETICS w Lublinie
galeria

Jubileuszowa edycja Targów Energetycznych ENERGETICS w Lublinie

Premierowe produkty, usługi i rozwiązania dla energetyki, szkolenia produktowe, panele dyskusyjne, seminaria oraz specjalistyczny program konferencyjny – tak zapowiada się jedno z najważniejszych wydarzeń dedykowane branży energetycznej – 15 edycja Targów Energetycznych ENERGETICS, które odbędą się w dniach 19 – 21 listopada 2024 roku. (Targi Lublin S.A., ul. Dworcowa 11).

Lubelskie CBŚP zlikwidowali linię produkcyjną narkotyków
ZDJECIA i WIDEO
galeria
film

Lubelskie CBŚP zlikwidowali linię produkcyjną narkotyków

Blisko tonę narkotyków o łącznej wartości 43 mln złotych zlikwidowali policjanci Centralnego Biura Śledczego z Lublina. Decyzją Sądu zamieszani w sprawę zostali tymczasowo aresztowani.

Dlaczego warto zmienić opony na zimowe?

Dlaczego warto zmienić opony na zimowe?

Zbliżająca się zima to doskonały moment, aby zastanowić się nad zmianą opon na zimowe. Wiele osób zastanawia się, czy to konieczne. Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak, szczególnie jeśli zależy nam na bezpieczeństwie jazdy zimą. Opony zimowe są zaprojektowane tak, aby zapewnić lepszą przyczepność na śliskiej nawierzchni, co jest kluczowe podczas jazdy po oblodzonych czy zaśnieżonych drogach.

Hojność coraz większa. Rekordowa kwesta na cmentarzu
galeria

Hojność coraz większa. Rekordowa kwesta na cmentarzu

O blisko 3 tys. zł więcej niż rok temu trafiło do puszek kwestarzy podczas zorganizowanej w weekend w Zwierzyńcu zbiórki pieniędzy na ratowanie zabytkowych nagrobków.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!