To będzie piąta próba namówienia radnych do sprzedaży miejskich działek. Ostatnio odnosiła się do tego nawet Bialskopodlaska Izba Gospodarcza. – Nadal brakuje podstawowych argumentów – uważa jednak szef klubu Zjednoczonej Prawicy.
Od kilku miesięcy prezydent Michał Litwiniuk (PO) konsekwentnie przedkłada radnym projekty uchwał w sprawie sprzedaży gruntów przy ulicach Brzegowej i Elektrycznej. W sumie to ponad 4 hektary, którymi jak zapewniają urzędnicy, zainteresowani są inwestorzy. Ale radnych ze Zjednoczonej Prawicy i Białej Samorządowej do tej pory to nie przekonywało.
Miasto nie daje jednak za wygraną. Już piąty raz zamierza nakłonić radnych. – Zbycie przedmiotowych nieruchomości przyczyni się do realizacji budownictwa zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, do rozwoju przedsiębiorczości, tym samym do rozwoju miasta, a jednocześnie do uzyskania dochodów ze sprzedaży mienia komunalnego – pisze w uzasadnieniu projektu uchwały prezydent Michał Litwiniuk.
Samorząd zapowiada, że zbycie działek nastąpiłoby w drodze przetargu nieograniczonego. „Ich sprzedaż pozwoli na przeprowadzenie inwestycji miejskich, których realizacja ma istotne znaczenie dla funkcjonowania miasta i zaspokajania potrzeb lokalnej społeczności” – czytamy w projekcie uchwały, którym radni zajmą się 29 czerwca.
W maju głos w tej sprawie zabrała Bialskopodlaska Izba Gospodarcza. – Sprzedaż tych działek to gwarancja powstania nowych, tak potrzebnych w Białej Podlaskiej miejsc pracy – stwierdził wówczas Jarosław Łepecki, szef izby. Przypomniał też, że przeznaczenie działek na działalność produkcyjno-usługową jasno wynika z planów zagospodarowania przestrzennego.
Tymczasem Dariusz Litwiniuk, szef klubu Zjednoczonej Prawicy w radzie, przyznaje, że wciąż nie jest przekonany do zbycia działek. Powód? – Nikt, jak dotąd, nie potrafi nam przedstawić argumentów. A konkretnie, jaki inwestor jest zainteresowany gruntami, jaki rodzaj działalność chce prowadzić, ile miejsc pracy powstanie, jakie będą wpływy z tego tytułu do miejskiej kasy– wylicza radny. – To są naprawdę podstawowe informacje – zauważa Litwiniuk. Poza tym, obawia się jeszcze czegoś. – To są jedne z ostatnich gruntów miejskich o takim areale.
Z kolei, prezydent widzi w takich działaniach „polityczne pobudki”. – Państwo radni nie złożyli konkretnych pytań. Jedynie podczas sesji padły enigmatyczne stwierdzenia radnych ZP i BS, że chcieliby „wiedzieć więcej” – odpowiada z kolei prezydent. – Trudno domyślać się, co kryje się za tym zwrotem, natomiast konkretne jest zainteresowanie inwestorów, którzy mają prawo, wynikające również z zasad konkurencji, do tego, by przed przetargiem na sprzedaż działek nie informować publicznie o swoich zamierzeniach –podkreśla Michał Litwiniuk.
W jego ocenie „szkodliwe” są takie działania radnych. – To kierowana niskimi politycznymi pobudkami obstrukcja. Bardzo ważne jest, by właśnie przy ograniczonej ilości terenów o potencjale inwestorskim, dbać o to, by inwestorzy interesowali się nimi, rozwijali swoją działalność na terenie naszego miasta, stwarzali nowe miejsca pracy, o co, prezentując postawę jak dotychczas, państwo radni najwyraźniej nie dbają – stwierdza prezydent.
Na tym jednak nie koniec, bo na sesji pod koniec czerwca urzędnicy zaproponują radnym zbycie jeszcze innych miejskiej działki (1,4 ha) przy ulicy Sidorskiej.