We wtorek, po dwóch tygodniach walki o życie, zmarła 11-letnia Malwinka. Dostała cios nożem w serce, kiedy chciała osłonić mamę przed atakiem jej konkubenta.
– Przez dwa tygodnie stan dziecka się nie poprawił – mówi Joanna Kozłowiec, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
W Szkole Podstawowej nr 6, do której chodziła Malwinka, panuje smutek. – Czekamy teraz na wiadomość, kiedy będzie pogrzeb – mówi Marzena Paszkowska, wicedyrektor Zespołu Szkół przy ul. Leszczynowej. – Otoczymy klasę Malwinki opieką pedagoga i psychologa – zapewnia.
Do tragedii doszło w ostatni piątek października. Pijany 60-letni Tadeusz L. zaatakował nożem mamę Malwinki, swoją konkubinę. Dziewczynka chciała ją osłonić. Szaleniec ugodził dziecko w serce. Wszystko rozegrało się na oczach trójki przyrodniego rodzeństwa Malwinki, którego ojcem jest Tadeusz L.
Lekarzom udało się usprawnić pracę serca11-latki, ale na ratunek życia było za późno. – Mózg zbyt długo był niedotleniony. Został trwale uszkodzony. W takich przypadkach medycyna jest bezradna – przyznał doktor Paluszkiewicz.
Prokuratura postawiła Tadeuszowi L. zarzut usiłowania zabójstwa 41-letniej konkubiny i jej 11-letniej córki. Sąd aresztował go na trzy miesiące.
– Otrzymaliśmy sygnał o śmierci 11-latki. Zarządzona będzie sekcja zwłok – powiedział nam wczoraj prokurator Marek Maksymowicz. – Zmieni się też kwalifikacja czynu zarzucanego Tadeuszowi L.: z usiłowania na dokonanie zabójstwa Malwiny J. Dziś, po zmianie przepisów, za zabójstwo grozi kara nie mniejsza niż 8 lat więzienia.
Przyrodnie rodzeństwo zmarłej wciąż jest w szoku. Renata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta Białej Podlaskiej powiedziała nam, że pracownik socjalny Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej skontaktował się już z rodziną Malwinki.
– Udzielimy im wszelkiej niezbędnej pomocy psychologicznej – zapewnia Szwed.