Radni najpierw nie przyznali wójtowi gminy Mirosławowi Kapłanowi absolutorium a teraz chcą rozpisać referendum w sprawie jego odwołania.
Po raz pierwszy radni mieli głosować nad referendum w sprawie odwołania wójta 29 sierpnia. Główny zainteresowany zachorował, więc trzeba było zarządzić przerwę w obradach. Radni mieli kontynuować sesję w ostatni poniedziałek. Wójt dalej był na zwolnieniu. Później wrócił do pracy, więc rada miała się zebrać ponownie w piątek, o godz. 14. Do głosowania nie doszło. – Wójt był nieobecny, poinformowano nas, że jest na zwolnieniu lekarskim – mówi Andrzej Pietruk, przewodniczący Rady Gminy Międzyrzec Podlaski.
Z wójtem Mirosławem Kapłanem kontaktowaliśmy się telefonicznie w czwartek. Zapewniał, że w piątek przyjdzie na obrady. Pytaliśmy go, czy nie obawia się, że dojdzie do referendum. – Biorę poważnie nawet takie pomysły. Zobaczymy, jak będzie – odpowiadał Kapłan.
Rada chce uniknąć kolejnego przesuwania terminu obrad. – Zwróciliśmy się do wojewody i do komisarza wyborczego z pytaniem, co w tej sytuacji możemy zrobić. Trzeba ten impas przerwać – zaznacza Pietruk.
Na dziś radni mają zaplanowaną kolejną próbę głosowania. – Kiedy poszedłem do sekretariatu wójta z informacją, że przerwa w obradach potrwa do poniedziałku, wyszedł do mnie doradca pana wójta. Powiedział, że wójt w poniedziałek ma urlop. Ale wniosku urlopowego nie widziałem – powiedział nam Pietruk.
Powodem przeprowadzenia ewentualnego referendum jest brak absolutorium dla Mirosława Kapłana. Zastrzeżenia radnych sprowadzają się do tego, że wójt nie zrealizował części z zaplanowanych inwestycji, pozyskiwanie środków unijnych było nieskuteczne, a wydatki na administracje zostały przekroczone o ponad 51 tys. zł.
Wójt nie zgadza się z tymi zarzutami. W rozmowie z nami tłumaczył, że w gminie nigdy nie było tylu inwestycji, ile realizuje się w czasie jego kadencji, a sytuacja finansowa gminy jest dobra.