Środowiska weterynaryjne stają w obronie Jarosława N., granicznego lekarza weterynarii z Koroszczyna, któremu prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych.
Ma to związek z transportem włoskich tygrysów, które pod koniec października utknęły na polsko– białoruskiej granicy. Krajowa Rada Lekarsko – Weterynaryjna oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej wydały wspólne oświadczenie w tej sprawie.
"Przypominamy, że to nikt inny jak Jarosław N. rozpoczął walkę o przeżycie zwierząt, wychodząc poza swoje obowiązki służbowe i alarmując wiele instytucji i ogrodów zoologicznych o potrzebie udzielenia niezbędnej pomocy. Chętnych nie było przez kolejnych kilkadziesiąt godzin. W tym czasie zwierzęta były zmuszone do przebywania w klatkach transportowych, a ich dobrostan się pogarszał. Kto jest winny tej sytuacji? Czy na pewno Graniczny Lekarz Weterynarii w Koroszczynie?" – piszą szefowie tych instytucji.
Tymczasem, Prokuratura Okręgowa w Lublinie zarzuca lekarzowi, że zaniechał niezwłocznego sprawdzenia stanu zdrowia i podjęcia działań na rzecz ochrony zwierząt, w szczególności odnoszących się do ich poprawy dobrostanu, działając na szkodę interesu publicznego. W ocenie prokuratury lekarz weterynarii posiadał wiarygodne informacje o tym, że tygrysy są w drodze, że ich stan się pogarsza oraz o nieudanych próbach przewiezienia tygrysów przez polsko – białoruską granicę. W trakcie przesłuchania lekarz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura zawiesiła go w obowiązkach służbowych. Za ten czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Autorzy oświadczenia przypominają że, to "nie polskie, ale włoskie organy weterynaryjne zgodziły się na wielodniową podróż tygrysów do dalekiego Dagestanu. Gdy tygrysy dotarły do Polski Inspekcja Weterynaryjna stanęła przed faktem dokonanym." Poza tym, "graniczni lekarze weterynarii nie przeprowadzają weterynaryjnej kontroli granicznej zwierząt opuszczających Unię Europejską, (...) tylko sprawdzają, czy transport opuszczający Unię Europejską jest zgodny z informacją w informatycznym systemie TRACES."
Środowiska weterynaryjne przypominają też, że przejście graniczne w Koroszczynie jest nowoczesnym obiektem, ale nie jest przystosowane do opieki nad 10 niebezpiecznymi drapieżnikami. "Nie było więc możliwości poprawy ich warunków dobrostanu w podróży poprzez wypuszczenie np. do większych klatek" – czytamy w oświadczeniu. Jednocześnie, autorzy apelują do decydentów o podjęcie systemowych działań legislacyjnych i organizacyjnych, aby takie sytuacje już więcej się nie powtarzały.
Wcześniej prokuratura postawiła zarzuty znęcenia się nad zwierzętami włoskim kierowcom oraz Rosjaninowi, który ten transport miał organizować. Przypomnijmy, że jeden z tygrysów padł, miało to związek z nieodpowiednim żywieniem zwierząt. Obecnie cztery tygrysy znajdują się w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu i Człuchowie. Pięć z nich dotarło już do specjalistycznego ośrodka w Hiszpanii.