- Zawsze przedstawiam Jezusa przepasanego rodzajem rzymskiej spódniczki wojskowej. W rzeczywistości umierał nagi, co miało pohańbić skazańca. Artyści mają różne pomysły na przepaskę na biodra. Czasem szata spływa aż z ramienia. Ja trzymam się swojej wersji.
• Jak długo trwa wykonanie jednej rzeźby?
- Figurę rzeźbię około dwóch tygodni, przy czym przez tydzień pracuję nad samą twarzą. Zrobienie krzyża tylko na pozór jest mało pracochłonne. Jeden z wzorem wyżłobionym na powierzchni drewna powstawał trzy lata. Wiosną trzeba ściąć odpowiednią gałąź jabłoni i na dwa lata zostawić ją szkodnikom. Potem zdjąć korę ostrożnie jak chirurg, żeby nie uszkodzić delikatnych korytarzy. Jeszcze przez rok drewno schnie. Dopiero wtedy można je użyć.
• Dokąd trafiają krzyże z Samowicz?
- Jak dotąd najdalej do Ameryki i na Syberię. Jeden z nich otrzymał Jan Paweł II w podziękowaniu za beatyfikację Męczenników Podlaskich, kiedy odwiedził Siedlce. Większość krzyży trafia do kościołów parafialnych w Polsce i na Wschodzie. Zwłaszcza tych biedniejszych.
• Skąd ta pasja?
- Sześć lat temu zachorowała obłożnie moja żona. Doglądałem jej i widząc, ile musi znieść, zacząłem rzeźbić krzyże. Powstawały z jej cierpienia.