Przed rokiem Różnowiczom piorun spalił chatę. Dostali niewielkie odszkodowanie. By mogli odbudować dom, cała wieś pomagała.
Niemal w siódmym niebie jest Ryszard Różnowicz, właściciel nowo wybudowanego domu. Przyznaje, że kiedy piorun spalił mu chatę, nie wierzył, że możliwe będzie wzniesienie nowego mieszkania.
- W lipcu piorun uderzył w drewniany dom. Akurat nikogo w nim nie było. Po pożarze została tylko jedna osmolona ściana - opowiada Ryszard Różnowicz. Mieszkałem kątem u różnych ludzi. Gdy dostałem 16 tys. zł. odszkodowania, sołtys i radny zaproponowali, że pomogą kupić materiały i wybudować dom. Nie liczyłem na to, że się uda, tak w czynie społecznym, skończyć całą budowę. Jestem bardzo zadowolony, już tam mieszkam. Zostały jeszcze do dokończenia tylko podłogi - uśmiecha się pan Ryszard.
- Kiedy po pożarze okazało się, że pan Rysio z córką i babcią nie mają gdzie się podziać, na wiejskim zebraniu postanowiliśmy, że się wszyscy opodatkujemy. Chcieliśmy ratować ich przed tułaczką. Pomagała cała wieś - wspomina sołtys Grzegorz Wiczuk, który pomagał przy załatwianiu formalności związanych z budową.
Prace zaczęły się 17 września, odnotował to w swoim zeszycie Tadeusz Wiczuk, który koordynował cała budowę. Każdy jej etap i wkład pracy jest zanotowany w zeszycie.
- Na początku planowaliśmy postawienie drewnianego domku, ale po zastanowieniu, postanowiliśmy zbudować solidniejszy murowany. W listopadzie był już nakryty dachem. Byli ludzie, którzy przepracowali na tej budowie po 8-10 dni. Do budowania, malowania i wykańczania izb przychodziło nawet więcej, niż było potrzeba - zauważa Tadeusz Wiczuk.
Przykłady? Jacek Olszewski, miejscowy malarz pobiałkował i na zielono pomalował ściany, Roman Pawlukiewicz wykonał solidne drzwi. Kilka osób przekazało pogorzelcom do nowego domu swoje meble i sprzęt. Teraz mieszkanki wsi szyją do nowego domu pogorzelców firanki.
Wójt nie szczędzi pochwał mieszkańcom Dubicy. - Mieszkańcy zmobilizowali się w sposób szczególny. Bardzo mnie zaskoczyli. Zaskoczyło mnie rzadko spotykaną sprawnością. Z budżetu gminy opłaciliśmy projekt. Do pogorzelców trafiły tez pieniądze z opieki społecznej - mówi Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice.
- Teraz pora na ocieplenie domu ale skończyły się nam fundusze - przyznaje Marcin Kaciuczyk, radny Rady Gminy. - Dlatego jeszcze prosimy tych, którzy mogą pomóc w tych pracach, zwłaszcza, że brakuje nam styropianu - wyjawia radny.