Mieszkańcy Małaszewicz są zbulwersowani brakiem reakcji władz gminy w sprawie usunięcia dwóch dzikich wysypisk i interwencji dotyczącej tzw. czerwonych poboczy. Wójt twierdzi, że to nie jest zadanie samorządu
Skargi na czerwone pobocza docierały już wcześniej do gospodarza gminy Terespol. Zainteresował się tym Zarząd Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej. - Zwróciliśmy się z zaleceniami do firmy, która zanieczyszcza około 300 metrowy odcinek drogi powiatowej, aby zadbała o porządek na swoim terenie. Powiadomiliśmy też policję. Właściciel przekonuje nas, że do czerwca upora się z tym problemem - informuje Krystyna Beń, dyrektor ZDP.
Okazuje się też, że to nie sól zanieczyszcza trasę i pobocza, a barwnik z rudy żelaza. Ciężarówki pracujące przy przeładunku i transporcie rozwożą rdzawy proch na swoich kołach. - Firma już wybetonowała trzydzieści tysięcy metrów placu, drugie tyle zabezpieczy w najbliższych miesiącach. Nie mamy do nich pretensji, bo naprawdę dużo robią w tej sprawie - słyszymy od Krzysztofa Iwaniuka, terespolskiego wójta. - Są naprawdę o wiele groźniejsze zagrożenia niż to, nie przesadzajmy. Po drugie gmina należy do przodujących w RP jeżeli chodzi o gospodarowanie odpadami - kontynuuje, gdyż w sprawie wysypisk też ma jasne zdanie. Proponuje, aby najpierw ustalić, do kogo należą zanieczyszczone grunty. Zgodnie z prawem, każdy właściciel odpowiada za czystość terenu. - Może policja wreszcie by się tym zajęła, od czego są mandaty - sugeruje K. Iwaniuk. - Ja nie bronię bałaganiarstwa, ale bardzo dużo robimy dla mieszkańców w tej kwestii. Pokrywaliśmy im koszty składowania odpadów - mówi dalej wójt.
Dalej nierozstrzygniętą pozostaje kwestia usunięcia z lasu nieczystości. Będziemy śledzić rozwój sprawy. Poprosimy też służby sanitarne o stwierdzenie, czy pył pochodzący z rudy żelaza stwarza zagrożenie dla zdrowia mieszkających w pobliżu drogi.