Przedszkola samorządowe pękają w szwach. Grupy trzy, cztero, czy pięciolatków powinny liczyć maksymalnie 25 dzieci, jednak w każdej jest po kilkoro więcej. Dyrektorzy sporządzają listy rezerwowe. Zapisane na nich dzieci pójdą do przedszkola, jeśli ktoś zrezygnuje.
Miejsc wolnych nie ma też w przedszkolu nr 3. – Na zwolnienie się miejsca czeka około dziesięcioro dzieci – tłumaczy Stanisława Sałamach, społeczny zastępca dyrektora przedszkola.
Joanna Marchel, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Biała Podlaska, zapewnia, że nie wszystkie przedszkola zakończyły nabór. Jej zdaniem, wybawieniem ma być przedszkole nr 10 przy ulicy Nowej, gdzie w razie konieczności powstanie dodatkowy oddział dla maluchów. – Mamy tam jeszcze jedną salę, do której w każdej chwili możemy wprowadzić nawet 25 dzieci – mówi naczelnik wydziału. – Wolne miejsca mają być też w grupach trzy i pięciolatków.
– Do zerówki możemy jeszcze przyjąć pięcioro dzieci, ale w grupach młodszych mamy już komplet – tłumaczy Marzena Leszczyńska, dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 10. – Jeżeli będą chętni, to po dwoje dzieci do każdej grupy jeszcze uda nam się wcisnąć.
Zainteresowanie przedszkolami wzrasta szczególnie w obrębie nowych osiedli. Młodzi rodzice decydują się na oddanie pociechy pod opiekę przedszkolanki, bo czesne jest dużo niższe, niż wynajęcie niani.
– Odpłatność w przedszkolach publicznych od kilku lat się nie zmienia – tłumaczy Elżbieta Hołownia, dyrektorka Przedszkola Samorządowego nr 7. – Stała opłata miesięczna wynosi 100 złotych. Do tego dochodzi wyżywienie, w ubiegłym roku było to 50 złotych. To niewiele. Nic dziwnego, że chętnych jest wielu. Na liście rezerwowej mamy dwanaścioro dzieci.
Na razie intendentki liczą koszty posiłków i sprawdzają ceny artykułów spożywczych. Jednak dyrektorki zapewniają, że jeżeli stawka za wyżywienie wzrośnie, to nie powinna przekroczyć 70 zł za miesiąc. Całkowity koszt może wynieść maksymalnie 170 złotych. A niania bierze trzy złote za godzinę lub 450 złotych za miesiąc.