Kiedy kapela "Harmonijkowe Echo” nie dostała dofinansowania wszystkich wyjazdów, muzycy zdrapali z bębenka napis promujący Drelów.
Podkreśla, że kapela otrzymała wiele wyróżnień i dyplomów. Zajęła I miejsce w Impresjach Muzycznych w Janowie Podlaskim, dostała nagrodę specjalną "Wawrzyn Podlasia 2006”.
Struczyk przyznaje, że członkowie kapeli, mieszkający w kilku miejscowościach w trzech gminach, są rozgoryczeni brakiem dofinansowania dojazdów na próby. A dojeżdżają często. – Gmina zafundowała mi tylko smyk i umożliwiła dowóz zaledwie na kilka koncertów – żali się.
Mieszkający w gminie Kąkolewnica Tadeusz Sójka nie ukrywa, że oczekiwał innego uznania w Drelowie, dokąd jeździł koncertować wraz ze swoim synem, absolwentem Akademii Muzycznej.
Przyznaje, że kiedy ograniczono im liczbę wyjazdów, a z bębenka deszcz zaczął zmywać napis "Drelów”, jeden z muzyków całkowicie usunął z instrumentu reklamę gminy.
Wiesława Zaremba, dyrektor Gminnego Centrum Kultury w Drelowie, przed laty chwaliła występy kapeli, ale teraz zachowuje dystans do zespołu. Przyznaje, że na sesji Rady Gminy dowiedziała się o "buncie” grupy i zniknięciu napisu z bębenka.
– Na cztery osoby z "Harmonijkowego Echa” związanego najbardziej z pieśnią biesiadną, tylko jedna mieszka w naszej gminie – zauważa Zaremba. – Nie mam żadnego żądania muzyków na piśmie. Ostatni raz widziałam się z nimi jesienią. Kiedy emocje wygasną, wtedy będzie czas na rozmowę. Jesteśmy otwarci na powrót nazwy na bębenek – podkreśla i dodaje, że w tle tego sporu jest też pewien konflikt polityczny, którego nie chce jednak wyjaśniać.
Piotr Kazimierski, wójt Drelowa, deklaruje współpracę. – Spotkamy się, porozmawiamy, ja zrobię pół kroku, ustąpią nieco i oni. "Udrelowimy” zespół – obiecuje wójt.