Na południowym Podlasiu podobnie jak w całym kraju petardy bez przeszkód można kupić w wielu sklepach. Na stoiskach chemicznych jest ich pod dostatkiem. Zdaniem Straży Miejskiej sprzedawcy często nie pamiętają, że nieletni klienci nie powinni być obsługiwani. Za nielegalną transakcję grozi odpowiedzialność karna
Handel petardami i fajerwerkami nie jest dozwolony na terenie targowisk i zazwyczaj się tam nie odbywa. Z doświadczenia służb porządkowych wynika, że rozrabiającej młodzieży chodzi głównie o to, żeby była draka, o której można przez kilka dni opowiadać.
Nie strzelają na wiwat, dlatego że są święta czy nadchodzi Nowy Rok. A jak przestraszą starszą osobę, że siatki z zakupami wypadają jej z rąk, to dopiero radocha.
Za zakłócanie spokoju czekają sprawcę konsekwencje. Jak informuje Barbara Wróblewska z zespołu prasowego KWP w Lublinie, zgodnie z artykułem 51 Kodeksu Wykroczeń, w przypadku schwytania na gorącym uczynku osoby powyżej siedemnastego roku życia, grozi jej areszt, ograniczenie wolności albo grzywna. Nieletni odpowiadają przed sądem rodzinnym. Rodzice pokrywają koszty leczenia, jeżeli ich dziecko poraniło kogoś petardą i pokrzywdzony domaga się odszkodowania.
- Apelujemy do rodziców, aby szczególnie teraz kontrolowali, co robią ich dzieci, bo takie zabawy mogą się odbić niekorzystnie także na ich zdrowiu - słyszymy od B. Wróblewskiej. Jak ma się do tego rzeczywistość? Schwytanie na gorącym uczynku rzadko ma miejsce, z wielu powodów. Jak twierdzą funkcjonariusze z bialskiej Straży Miejskiej, praktycznie nie ma na to szans, bo strzelający szybko się przemieszczają.
Zdaniem Artura Żukowskiego, komendanta SM, potrzebna jest współpraca mieszkańców. Zgłaszający powinni informować, gdzie konkretnie wybuchają petardy i powiedzieć coś więcej na temat tych, którzy się nimi bawią. - Często słyszymy tylko, że słychać strzały - podkreśla A. Żukowski. •