Od głosowania minął już ponad miesiąc, a w Białej Podlaskiej wciąż wiszą plakaty wyborcze. Teraz już nielegalnie.
- Jestem zaskoczony. Niedawno wysyłałem brygadę, aby pościągała reklamy. Widocznie przeoczyła. Pamiętałem, aby zdążyć w terminie. Dziękuję za sygnał. Kiedy będę w Białej Podlaskiej, sam je zdejmę - obiecuje Kurowski.
Zbigniew Matuszczak, były wiceprezydent Chełma, miał więcej szczęścia - został posłem. Jego plakaty też można oglądać na bialskich ulicach.
- Już przedwczoraj koledzy mieli załatwić ich zdjęcie. Na pewno nic już nie wisi - mówi Zbigniew Matuszczak.
- Usuwanie materiałów wyborczych idzie komitetom opornie. Sporo pozostało na obrzeżach miasta. Przekazaliśmy ich wykaz do Wydziału Dróg w Urzędzie Miasta - wyjaśnia komendant.
Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta informuje, że z prezydentem, Andrzejem Czapskim oglądał bialskie ulice pod tym kątem. - Zwrócę uwagę służbom miejskim i strażnikom na tę sprawę - mówi.
Podkomisarz Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiego komendanta policji, obiecuje, że jeśli policjanci otrzymają sygnał, to wyruszą do komitetów wyborczych, aby przypomnieć o obowiązku posprzątania po sobie.
Bo łatwiej przypominać, niż karać. Miasto może co prawda obciążyć komitet kosztami usunięcia wyborczych śmieci, ale - jak twierdzą urzędnicy - wiąże się to ze skomplikowaną procedurą.