Urzędnicy z gminy Międzyrzec Podlaski i Agencji Nieruchomości Rolnych nie mogą się dogadać w sprawie atrakcyjnego terenu koło miejskiej obwodnicy. W efekcie, firmy nie mogą budować zakładów i zatrudniać ludzi.
- Start w konkursie był farsą w wykonaniu wójta i jego specjalistów od pisania wniosków o fundusze europejskie. Chcieli zabłysnąć na gruncie nienależącym do gminy. Skończyło się na obietnicach, mamieniu ludzi i na rozczarowaniach - ocenia Jerzy Panasiuk, radny powiatowy.
Z tymi opiniami nie zgadza się Roman Michaluk, wójt Międzyrzeca Podlaskiego. Twierdzi, że szukał wsparcia u posłów i zabiegał o pozyskanie dla gminy nagrodzonych terenów (te są wydzierżawione do 2014 roku). "Rolbud” użytkuje je rolniczo.
- Nadal mamy dużego inwestora zainteresowanego tym terenem. Mamy możliwość uzbrojenia tych terenów, ale, niestety, nie możemy tego zrobić, bo nie dysponujemy gruntem. Nie udało się nam skorzystać z dotacji unijnych - mówi Roman Michaluk.
W ANR już przed rokiem wyjaśniono wójtowi, że zgodnie z prawem, agencja nie może przekazać ani sprzedać wójtowi nieruchomości na cele niezwiązane z zadaniami własnymi gminy.
- Oczekujemy, że gmina zmieni plan zagospodarowania tych terenów i wskaże, jakie inwestycje przemysłowe mogą być tam wykonane. Dopiero wtedy możemy rozważyć sprzedaż tej nieruchomości - mówi Andrzej Arasimowicz, rzecznik lubelskiego oddziału ANR.
Przed kilkoma dniami Rada Gminy już podjęła uchwałę o zmianie planu zagospodarowania terenu o pow. około 5 ha. Ten obszar należący do "Rolbudu” leży z przeciwnej strony obwodnicy. - Wreszcie zacznie się coś dziać. Jest nadzieja na inwestycje - mówi Antoni Mościcki, radny międzyrzeckiej gminy.