Kinga Linkiewicz idzie jak burza. Młoda wokalistka właśnie zdobyła pierwsze miejsce na kolejnym festiwalu, tym razem w Wilnie. To już jej dziewiąty triumf na międzynarodowej scenie.
21– etnia Kinga w przerwie pomiędzy egzaminami na studiach, śpiewa i to z sukcesami. Chociaż Mieszka w Horodyszczu pod Wisznicami, to o jej wokalnym talencie wiedzą już w Bułgarii, Rumunii, we Francji, Włoszech czy na Węgrzech. Niedawno podbiła serca międzynarodowej publiczności w Wilnie.
– Przygotowania do festiwalu zaczęłam już dwa miesiące wcześniej. Jeździłam do Warszawy do mojego instruktora śpiewu na lekcje, aby szlifować piosenki – opowiada.
Najpierw na scenie wystąpiła solo z piosenką Celine Dion "All by myself". I to wykonanie przyniosło jej pierwsze miejsce. – To już moja dziewiąta wygrana na międzynarodowym festiwalu – przyznaje Kinga.
Ale nagród w Wilnie było więcej, bo wokalistka pojawiła się również w duecie ze swoim kolegą, Pawłem Jarockim, który zagrał na gitarze basowej. Za własną aranżację utworu „Lovely” wykonawcy zdobyli drugie miejsce. – Oprócz śpiewu, grałam również na skrzypcach. To była dosyć spontaniczną decyzja, bo miałam kilka lat przerwy i wzięłam skrzypce do ręki kilka tygodni przed festiwalem. Chciałam jednak podjąć się tego wyzwania – nie ukrywa wokalistka. Z kolei, młody basista Paweł Jarocki był pierwszy raz na takim festiwalu.
– Rozpierała mnie ekscytacja. Byłem też ciekawy jak jury odbierze niespotykanie połączenie gitary basowej i skrzypiec– przyznaje Paweł. Jak się okazało, odbiór był pozytywny.
Scena to żywioł Kingi, ale dreszczyk adrenaliny zawsze jej towarzyszy. – Atmosfera na festiwalu co prawda była bardzo przyjazna. Ale czułam stres i adrenalinę, bo chciałam pokazać wszystkie swoje walory głosowe – tłumaczy.
Na co dzień 21– latka studiuje finanse i rachunkowość w Akademii Bialskiej Nauk Stosowanych. – Uczelnia udzieliła nam wsparcia finansowego na wyjazd do Wilna, za co jestem bardzo wdzięczna – podkreśla.
W ubiegłym roku Kinga otrzymała stypendium marszałka dla najzdolniejszych studentów z województwa lubelskiego.
Podczas rozmowy żartuje, że śpiewa, odkąd zaczęła mówić. Pierwsze kroki na scenie postawiła jako 2– latka. Jej zamiłowanie szybko dostrzegła rodzina, zresztą również muzykalna, bo jej dziadek był samoukiem i nauczył się grać na wielu instrumentach, założył też zespół. – Jak byłam dzieckiem, rodzice zapisali mnie na zajęcia wokalne do bialskiej Chwilki pana Ireneusza Parafiniuka – wspomina. Codziennie trenuje swój wokal nawet do 4 godzin.
– Najpierw robię rozgrzewkę, a następnie ćwiczenia, które dostaję od nauczycieli. Kilka razy w miesiącu jeżdżę na prywatne lekcje śpiewu do piosenkarki Danuty Błażejczyk i innych specjalistów – przyznaje Kinga.
Obecnie, jest także solistką orkiestry wojskowej w Lublinie. Śpiewa również w zespole Tentative. Chociaż wygrana na międzynarodowym festiwalu nie wiąże się z żadnym finansowym bonusem, to Kinga i tak ma motywację, by sięgać jeszcze wyżej.