Przebudowa Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej miała kosztować 2,5 mln zł. Kosztowała ponad osiem milionów zł. Tylko za elewacje z aluminium zapłacono po 400-500 zł za mkw. Granity wyniosły jeszcze drożej.
Łukasz Niczyporuk twierdzi, że zmienił się nie tylko wygląd magistratu, ale i urzędnicy. Szczególne pochwały zebrały osoby pracujące w sali obsługi interesantów. Wtóruje mu Henryk Grzesiuk. - Nareszcie człowiek nie czuje się intruzem - mówi. - W pięć minut poinformowano mnie, jak mam załatwić sprawę. Nawet strażnik miejski mi pomagał.
Dla Katarzyny Rozporskiej ważne jest, że mogła bez problemu wjechać do urzędu wózkiem. Też nie czekała w kolejce.
- Mierzymy stopień zadowolenia klienta - mówi Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta. - Ludziom podoba się takie rozwiązanie, szczególnie to, że mogą załatwiać swoje sprawy bez potrzeby wcześniejszego wychodzenia z pracy.
Nowe biuro podoba się nie tylko mieszkańcom. Nawet opozycyjni radni przyznają, że cieszy oko. Grzegorz Jóźwik, z SLD mówi, że było ono bardzo potrzebne. Zwraca jednak uwagę na koszty. - Trochę przesadzili z tym zadaszeniem i elewacją - mówi. Sala podoba się też Waldemarowi Woźniakowi, radnemu z LPR. Mimo to uważa, że koszty przebudowy całego magistratu są zbyt duże. - Najpierw mówili o 2,5 mln zł, a okazało się, że rachunki opiewają na 10 mln zł. Od początku byłem temu przeciwny - zaznacza.
- Nie wybudowałem pałacu dla siebie, a dla bialczan. Ludzie są zadowoleni - mówi prezydent Andrzej Czapski
W sali obsługi klienta załatwić można niemal wszystkie sprawy: uzyskać informacje, pobrać, a potem złożyć niezbędne formularze i wnioski. Znajdują się tu również stanowiska do spraw rejestracji pojazdów oraz pomocy socjalnej. Klienci nie muszą chodzić do banku, by kupić znaczek skarbowy, czy wnieść niezbędne opłaty. •