Do dziś pracownica obsługująca punkty PCK w Białej i Radzyniu przebywa na urlopie. Już nie wróci do bialskiego biura. Wkroczy do niego natomiast komisarz.
Eugenia Denicka, wiceprezes zarządu, twierdzi, że przyczyną tej sytuacji jest trwający od dawna konflikt między nią a działaczami z Lublina. Obie strony wzajemnie się krytykują, kwestionują podejmowane decyzje, co skutkuje zakłóceniami w funkcjonowaniu jednostki.
- Zarzuca się nam, ale głównie chodzi o mnie, że nic nie robimy. A jak mamy działać, nie mając nawet kluczy do pomieszczenia, o które wystaraliśmy się. To z naszej inicjatywy dyrekcja szpitala udostępnia nieodpłatnie pomieszczenia. Zdobyliśmy meble i urządzili wszystko, jak należy, a teraz nie mamy tam wstępu - mówi E. Denicka.
Dyrektor Stefan Pedrycz ma zastrzeżenia do pracy zarządu. W rozmowie z nami podkreśla, iż docierały do niego sygnały o niewłaściwym rozporządzaniu finansami. - Przeznaczano fundusze na co innego, niż były zbierane. To oburzało ofiarodawców - uzasadnia, dlaczego zorganizowano na nowo obrót pieniędzmi.
Funkcjonowanie bialskiego biura podporządkowano jednostce nadrzędnej w Lublinie. Na przestrzeni dwóch lat do jego prowadzenia zatrudniano już 4 osoby, które w ocenie lubelskich działaczy nie sprawdzały się. Władze samorządowe powiatu bialskiego są zaniepokojone, że pomoc nie dociera do potrzebujących. Tłumaczą jednak, że nie mają wpływu na to, co się dzieje wewnątrz organizacji. - Odzież oddawana przez mieszkańców i zbierana do pojemników powinna trafiać do biednych stąd. A z tego, co słyszałem, jest zabierana do Lublina. Zależy nam, żeby jednostka PCK właściwie funkcjonowała - podkreśla Jan Bajkowski, wicestarosta.
Powołanie komisarza jest rozwiązaniem przejściowym do czasu zwołania powiatowej konferencji, która wyłoni nowy zarząd, a ten z kolei zorganizuje na nowo pracę biura. Do udziału w spotkaniu będą zaproszeni samorządowcy, działacze PCK, krwiodawcy, opiekunowie szkolnych klubów organizacji. - Chcemy, aby we wrześniu wszystko się rozstrzygnęło. Rozważamy zatrudnienie nowego pracownika poprzez urząd pracy, który refundowałby pół etatu. Resztę trzeba będzie wypracować na miejscu - zaznacza S. Pedrycz. Wcześniej jednak stwierdził, że brak pieniędzy na prowadzenie punktów PCK w Łukowie i Opolu Lubelskim był przyczyną ich likwidacji. Jeżeli bialskie biuro nie poradzi sobie z tym problemem, tzn. nie znajdzie sponsorów, jego istnienie nie będzie możliwe.