Nie będzie już wyprzedaży cennych koni za wszelką cenę – zapowiada kierownictwo KOWR. Ale ośrodek, który nadzoruje stadniny, nie nastawia się też na spektakularne wyniki finansowe aukcji Pride of Poland. – Ważniejsza jest obecne odbudowa renomy polskiej hodowli, a to może potrwać kilkanaście lat – przyznaje Henryk Smolarz, dyrektor KOWR.
Wiadomo, że podobnie jak w ubiegłych latach, aukcja odbędzie się w sierpniu w Janowie Podlaskim. – Decyzja zapadła, by to wydarzenie kontynuować, pomimo różnych opinii i okoliczności. Powołaliśmy komitet organizacyjny z zespołami, który zajmie się m.in. wytypowaniem koni. Chcemy, by do początku maja lista aukcyjna była już gotowa– mówi Smolarz, od stycznia szef KOWR, wcześniej poseł PSL z Lubelszczyzny.
Gdy konie będą już wybrane, powstaną materiały promocyjne, m.in. katalogi i filmy aukcyjne. – Czasu jest mało, ale zdaniem naszych ekspertów, to jest możliwe do zrealizowania– zauważa dyrektor ośrodka.
We wtorek w centrali Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Warszawie przedstawiono też głównie wnioski z audytu hodowlanego, który zlecono fachowcom zwolnionym w 2016 roku przez PiS–owską władzę. Mowa o Marku Treli, który Janowie pracował blisko 40 lat, najpierw jako lekarz weterynarii, a od 2000 roku na stanowisku prezesa, Jerzym Białoboku oraz Annie Stojanowskiej. Już w grudniu ubiegłego roku spotkała się z nimi Dorota Niedziela (KO), wicemarszałek Sejmu, by nie tylko przeprosić w imieniu państwa polskiego, ale również, by zacząć odbudowę marki polskiej hodowli. Trela co prawda na stałe mieszka i udziela się zawodowo w Jordanii. Ale zgodził się pomóc.
– W latach 2016–2023 o losie najlepszych stadnin w Europie, w Janowie Podlaskim i Michałowie decydowali ludzie kompletnie nieprzygotowani do tych funkcji – przywołuje wnioski z audytu Lucjan Zwolak, zastępca dyrektora w KOWR. – Na rynku światowym polska hodowla praktycznie przestała istnieć– kontynuuje Zwolak. Ale są też mocniejsze fragmenty. – Dewastacja hodowli nastąpiła poprzez wyprzedaż koni za ceny często nieadekwatne do ich jakości. Sprzedawano też egzemplarze, które w ogóle nie powinny opuścić Polski, z uwagi na brak potomstwa w rodzimej hodowli– zaznacza zastępca dyrektora.
Audyt wskazuje też, że proces odbudowy zasobu genetycznego polskiej hodowli zajmie nawet kilkanaście lat.– To nie będzie łatwe, ale podejmujemy się tego. Czeka nas ciężka praca- stwierdza Smolarz. - Od 2016 roku istniała silna presja na efekty i kwoty za wylicytowanie koni, a do doprowadziło do zubożenia zasobu stadniny. W tym roku oprócz koni, w ofercie aukcyjnej znajdą się również zarodki. To ogólnoświatowa tendencja– przyznaje dyrektor KOWR. Jednocześnie nie ukrywa, że tegoroczna aukcja ma być „okazją do odbudowy renomy polskiej hodowli”.
Pytanie tylko, jaki model sprzedaży koni aukcyjnych należy wybrać, skoro ten dotychczasowy, zdaniem KOWR–u zdewastował stadniny. – Na pewno oferta musi być atrakcyjna, aby pojawili się kupcy ze świata. Pokażemy dobre konie. Ale nie chcemy jeszcze bardziej zubożyć zasobu. Rolą naszych fachowców będzie dobrać odpowiednią listę. Zapraszamy również hodowców prywatnych – namawia Smolarz.
Co do kwestii organizacyjnych, to czempionaty mają się rozegrać na zewnątrz, a sama aukcja wewnątrz hali na terenie stadniny w Janowie. Kierownictwo KOWR zapewnia też, że wydarzenie będzie szeroko dostępne dla publiczności.
Poza tym, ośrodek dąży też do tego, by wzmocnić nadzór nad hodowlą w stadninach. – To już trwa, główny hodowca będzie pracował w szerszym wymiarze godzin. Potrzebni są też doradcy, m.in. prezes Trela zgodził się pomagać– zaznacza szef KOWR.
Chociaż wnioski z audytu są jednoznaczne, to radykalnych posunięć nie będzie. – Nie będziemy mówili, że dochodziło do złodziejstwa i niegospodarności, trudno to udowodnić konkretnym osobom i sformułować zarzuty– odpowiada Smolarz. Czy można się zatem spodziewać kolejnej zmiany na stanowisku prezesa janowskiej stadniny? – Stadninie potrzeba stabilności i audyt wskazuje, że częste zmiany kadrowe jej nie służą. Ale nie wykluczamy, że zmiany dokonają się z wniosku samych zainteresowanych, czyli prezesów stadnin– zaznacza Smolarz. Od marca ubiegłego roku, janowską stadniną kieruje Marcin Oszczapiński. To już siódma osoba na tym stanowisku od 2016 roku.
Podczas ubiegłorocznej aukcji sprzedano 14 koni za ponad 2 mln euro.