10 tysięcy złotych i przeprosin będzie żądać szef radzyńskiego Sanepidu od internauty ukrywającego się pod nickiem "szef”. Starzyński poczuł się dotknięty wpisami na forum na stronie internetowej Dziennika Wschodniego.
- I pod artykułem w Internecie posypały się wpisy na mój temat - mówi lek. med. Mirosław Starzyński, szef stacji Sanepidu w Radzyniu Podlaskim.. - Z ponad 200 postów, 122 dotyczyło mojej osoby, mojej rodziny oraz instytucji, którą kieruję.
Kłamliwe wpisy nie tylko mnie obrażały, ale też nadszarpnęły dobre imię radzyńskiego Sanepidu. Internauta grubo przekroczył dopuszczalne granice krytyki w Internecie.
Lekarz zawiadomił już o przestępstwie policję w Radzyniu Podlaskim. Policjanci wszczęli podstępowanie. Niestety, sierżant Barbara Salczyńska, rzecznik prasowy policji w Radzyniu, nie była w stanie udzielić nam informacji, na jakim etapie jest śledztwo.
Pracownicy radzyńskiego Sanepidu nie mają wątpliwości, o kogo chodzi. - Pod nickiem "szef” kryje się była pracownica, która kilka lat temu została zwolniona z naszej stacji pod zarzutem malwersacji. Nie mogła się rozliczyć z opłat za przeprowadzone badania.
Chodziło o prawie 5 tysięcy złotych. Niestety ze względu na przedawnienie prokuratura musiała zamknąć sprawę. Teraz ta pani realizuje prywatną wendettę - mówi jedna z pracownic radzyńskiego Sanepidu.
- Z tego, co wiem, to policja jest już na tropie "szefa”. Namierzane są już komputery, z których były dokonywane wpisy - mówi Mirosław Starzyński. I dodaje: - Ja tej sprawy tak nie zostawię. Wspólnie z adwokatem będziemy się domagać od "szefa” przeprosin, 10 000 złotych na cele charytatywne, np. PCK oraz zwrotu kosztów pracy mecenasa.