22-letni Piotr Żuk wyruszył spod Białej Podlaskiej do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Do pokonania ma ponad 3700 kilometrów. Jego samotna piesza pielgrzymka wiedzie przez 9 krajów.
Piotr jest w drodze od dwóch tygodni. Codziennie pokonuje co najmniej 25 kilometrów. Z jego wyliczeń wynika że za ok. 5 miesięcy dotrze do celu wielu pielgrzymek – Santiago de Compostela, miejsca spoczynku Św. Jakuba Większego jednego z dwunastu apostołów.
– Już jakiś czas temu chciałem pójść do Santiago, jednak nie byłem przekonany do tego, aby polecieć do Hiszpanii samolotem i przejść standardową drogę św. Jakuba – to było za mało – przyznaje Piotr. Dlaczego idzie właśnie tam? – Czuję w głębi, że powinienem, że ktoś mnie pcha w tę konkretną stronę i postara się o to aby wszystko było tak, jak należy. Po to żeby poznać siebie, odnaleźć rozum – dodaje pielgrzym, na co dzień student psychologii. Z Kaliłowa pod Białą Podlaską wyruszył 8 lipca.
W ubiegłym roku udało mu się przejść Główny Szlak Beskidzki. – Byłem wtedy w drodze przez miesiąc. Tym razem zapragnąłem czegoś więcej. Jestem w trasie od 2 tygodni i z każdym dniem uświadamiam sobie, czym jest dla mnie ta podróż i na czym mi zależy – tłumaczy.
Jak wyglądały przygotowania?
– Jeśli chodzi o sferę materialną, to pracowałem pół roku w korporacji w Warszawie, później pomagałem bratu w jego firmie. Starałem się też dużo chodzić, przygotowywać organizm do dużego wysiłku, słońca. Najtrudniej było przygotować się psychicznie, bo człowiek nie jest w stanie zostawić wszystkiego za sobą i ruszyć w podróż. Musiałem się też pogodzić z tym, że wychodzę z domu niemal na pół roku, że większość czasu będę pozbawiony „żywego” kontaktu z rodziną i przyjaciółmi – przyznaje Piotr, który na Facebooku prowadzi dziennik z podróży "Po rozum do Jakuba".
Idzie sam z plecakiem. – Mam w nim zwykłe rzeczy typu ubrania, kosmetyki, ale w ilości okrojonej. Niosę butlę, namiot, śpiwór – wszystko to, dzięki czemu nie muszę polegać na innych – tłumaczy mieszkaniec Kaliłowa.
Trasa wiedzie przez 9 krajów
– Tworząc ją, myślałem o tym, jakie miejsca chciałbym zwiedzić. Dlatego pojawiły się na niej m.in. Kraków, Bratysława, Wiedeń, Lublana, Wenecja, Barcelona. Nie wyznaczyłem sobie dokładnego terminu dojścia do konkretnych miejsc, dlatego czuję się wolny w drodze i mogę nocować tam, gdzie danego dnia potrzebuję, a nie tam, gdzie zobowiązałem się dotrzeć – dodaje.
Pod drodze spotyka wielu ludzi. – Niektórych pytam o drogę, inni sami inicjują kontakt. Czasem pytają, gdzie idę. Nie każdy wierzy, że chcę dotrzeć do Hiszpanii. Niektórzy przystają, by ze mną porozmawiać, inni przechodzą ze mną kawałek mojej drogi – opowiada student psychologii.
Piotr przyznaje, że każdy rodzaj wsparcia jest dla niego wielkim ułatwieniem, na przykład możliwość skorzystania z noclegu czy łazienki. Pielgrzym podaje też numer swojego konta 69116022020000000283944364. – Jeśli ktoś ma chęć dorzucić złotówkę do mojej wyprawy, serdecznie za to dziękuję – mówi na koniec Piotr Żuk.