Lokatorom bloków największego osiedla mieszkaniowego w Łukowie nie podoba się to, że spółdzielnia mieszkaniowa oddzieliła ich wysokim murem od budynku, w którym od niedawna mieści się filia poczty.
Właścicielem budynku usługowo - handlowego, w którym oprócz poczty mieści się fryzjer, dentysta, wypożyczalnia kaset wideo, solarium, kawiarenka internetowa i zakład elektroniczny jest Wojciech Dębski. Właściciel obiektu sam prowadzi tu zakład i kawiarenkę internetową.
Problemy biznesmena ze spółdzielnią mieszkaniową pojawiły się wiosną: - Spółdzielnia przysłała mi pismo z informacją, że młodzież korzystająca z kawiarenki załatwia swoje potrzeby fizjologiczne na klatkach schodowych i chuligani wokół bloków. Wtedy też zagrożono mi ustawieniem muru, jeśli nie zbuduję szaletów. Pismo zignorowałem, bo szalety były od zawsze - wyjaśnia Wojciech Dębski.
Jego zdaniem konflikty z mieszkańcami stojącego obok bloku nie skończyły się, bo wielu z nich nadal pisało skargi do spółdzielni a on sam starał się załagodzić sprawę. - Razem z dzielnicowym chodziliśmy nawet do domów tych najbardziej rozrabiających i mówiliśmy rodzicom, że ich dzieci tu sobie nie życzymy. Więcej się nie pojawili - mówi prowadzący kawiarenkę. Mimo tego, na początku grudnia zarząd spółdzielni mieszkaniowej postawił wysoki betonowy mur odgradzając osiedle od poczty. - Teraz, żeby przejść na pocztę muszę okrążać całe osiedle, przejść przez drugie, domków jednorodzinnych, zawrócić i dopiero jestem na poczcie. Tak samo jest z powrotem, mimo że poczta stoi dziesięć metrów od wyjścia z mojej klatki schodowej - mówi poirytowana mieszkanka bloku, która tak jak dwieście innych osób podpisała się pod protestem. Już po kilku dniach grupa mieszkańców zburzyła dwa przęsła muru. Wojciech Dębski chce zaproponować spółdzielni, że zamiast muru sam postawi ogrodzenie z furtką otwieraną w godzinach pracy poczty i punktów usługowych.
Poczta natomiast myśli o wyprowadzce. - Jeśli mur nie zniknie, zamykamy filię, teraz osiedle jest całkiem odcięte od poczty. Dojście od ulicy Wilczyńskiego dla listonoszy jest zbyt ciemne i niebezpieczne a dla samochodów pocztowych dojazd jest za wąski - mówi Anna Wierzbicka, naczelnik poczty w Łukowie.
- Nie po to, stawialiśmy mur, żeby go burzyć, żadne inne rozwiązania nie wchodzą w grę. My działamy w interesie mieszkańców i ich prawa do spokoju a nie w prywatnym interesie pana Dębskiego - uważa wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej Zofia Sierociuk.